Kiedyś mieszkałem w najśilniejszej watasze w kraju. Byłem najlepszy pokonywałem wszystkich. Mój ojciec uznał że jestem niebezpieczny i mnie wyrzucił z watahy, a moją matke zabił. Wędrowałem bardzo długo. Po drodze mijałem siedlisko smoków na szczycie skały. Jedna smoczyca patrzyła się na mnie. Jak jej spojżałem w oczy poczułem więź i to że nie będę mógł bez niej żyć. Najwyraźniej ona poczuła to samo. Zaczeła powoli ale pewnie z chodzić z tej skały. Wszystkie inne smoki odstępowały jej drogi. Od razu dała na siebie wsiąść.
***
Gdy szedłem przebiegła mi drogę jakaś wadera, nie zdążyłem jej dogonić. Zrezygnowałem poszedłem w inną stronę. Po pewnym czasie przebiegła mi drogę ponownie i zatrzymała mnie
-Hej, jestem Sagiri co cię tu sprowadza?
-Ja jestem Mack i tylko przechodziłem
I poszedłem dalej szukać Saphiry bo gdzieś odleciała. Nagle zaatakował mnie jakiś dziwny stwór. Byłem już w połowie walki gdy nagle Sagiri się włączyła. Walka zdawała się łatwiejsza, walczyliśmy podobnie i nawzajem dopełnialiśmy swoje ataki. Bitwa była taka jak byśmy byli jednym ciałem. Nasze zwycięstwo było już dawno przewidywane. Po walce zapytała
-Czemu tu jesteś a nie w watasze?
-Ojciec uznał że jestem niebezpieczny i mnie wykopał
-A mnie przucili
Za każdym razem gdy na nią patrzyłem czułem coś co myślałem że dawno wygasło. Nie mogłem przestać o niej myśleć, cały czas coś mnie do Sagiri ciągneło. Chciałem jej wyznać miłoś, ale to jest trudniejsze niż się wydaje. Znamy się już od miesiąca więc postanowiłem spróbować. Po prostu do niej poszedłem
-Sagiri ja...gdy na ciebie patrze to... chciałem tylko powiedzieć że Cię kocham-...
<Sagiri?>
***
Gdy szedłem przebiegła mi drogę jakaś wadera, nie zdążyłem jej dogonić. Zrezygnowałem poszedłem w inną stronę. Po pewnym czasie przebiegła mi drogę ponownie i zatrzymała mnie
-Hej, jestem Sagiri co cię tu sprowadza?
-Ja jestem Mack i tylko przechodziłem
I poszedłem dalej szukać Saphiry bo gdzieś odleciała. Nagle zaatakował mnie jakiś dziwny stwór. Byłem już w połowie walki gdy nagle Sagiri się włączyła. Walka zdawała się łatwiejsza, walczyliśmy podobnie i nawzajem dopełnialiśmy swoje ataki. Bitwa była taka jak byśmy byli jednym ciałem. Nasze zwycięstwo było już dawno przewidywane. Po walce zapytała
-Czemu tu jesteś a nie w watasze?
-Ojciec uznał że jestem niebezpieczny i mnie wykopał
-A mnie przucili
Za każdym razem gdy na nią patrzyłem czułem coś co myślałem że dawno wygasło. Nie mogłem przestać o niej myśleć, cały czas coś mnie do Sagiri ciągneło. Chciałem jej wyznać miłoś, ale to jest trudniejsze niż się wydaje. Znamy się już od miesiąca więc postanowiłem spróbować. Po prostu do niej poszedłem
-Sagiri ja...gdy na ciebie patrze to... chciałem tylko powiedzieć że Cię kocham-...
<Sagiri?>