Rozpadało się. Polecieliśmy do najbliższej jaskini. Kiedy już tam się zatrzymaliśmy oboje się otrzepaliśmy. Wyglądaliśmy jak jakieś kundle z ulicy. Cali przemoczeni. Padało przez resztę dnia. Przez ten czas trochę pogadaliśmy.
-Będziesz chciał lekcje latania? - powiedziałem trochę drwiąco do Macka
-Ależ oczywiście, że nie! - odparł radośnie
-Ale mówię poważni, jak nie kontrolujesz lotu to wiatr może cie ponieść nawet za granice
-Hy? Przemyśle to...
W tej samej chwili przed nami pojawił się duży niebieski basior. Popatrzył chwilę na nas i rozpłynął się w powietrzu.
-Znasz go Mack? - spytałem
-Tak, to jeden z bogów, którzy mieszkają na szczycie Samotnej Góry, Shuifen, bóg wody. Czasami się pojawia podczas deszczu, bogowie maja naszą watahę w opiece, więc pewnie sprawdził czy wszystko gra. Ale radzę ci nie wchodzić tam na górę, do bogów
-Czemu?
-Bo jak na razie tylko mi i Sigiri udało się tam wejść i wyjść
-To będę musiał kiedyś z wami tam pójść - zaśmiałem się
-Kiedyś... - powtórzył z drwiną Mack
Wtedy tez przestało padać. Byłą gwieździsta noc. Wybiegliśmy z jaskini w pędzie.
-Kto pierwszy?
-...
<Mack? Kolejne wyścigi?>