Kiedy tak szłam z basiorem na grzbiecie tylko raz on się ocknął ale za chwilę znowu zemdlał. Doniosłam go do naszej jaskini, która znajdowała się około dwa kilometry przed laskiem. Kiedy doszłam, położyłam Shin na ziemii. Ja zatym czasem pobiegłam po chrust oraz lecznicze zioła.
Kiedy wróciłam do jaskini, Shin nadal był otumaniony. Rozpaliłam więc ognisko, podgrzałam mięso i przygotowałam wywar z ziół. Nagle usłyszałam znajomy głos.
- Jak..?
- Nie ważne, pij.
Podałam mu wywar. Ale kiedy pił zachłysnął się. Wzięłam zamach i uderzyłam go łapą miedzy łopatkami. Po chwili on się odezwał:
-.....
<Shin?>
Kiedy wróciłam do jaskini, Shin nadal był otumaniony. Rozpaliłam więc ognisko, podgrzałam mięso i przygotowałam wywar z ziół. Nagle usłyszałam znajomy głos.
- Jak..?
- Nie ważne, pij.
Podałam mu wywar. Ale kiedy pił zachłysnął się. Wzięłam zamach i uderzyłam go łapą miedzy łopatkami. Po chwili on się odezwał:
-.....
<Shin?>