Zachłysnąłem się wodą. Szmaragd uderzyła mnie między łopatkami.
-C... - już miałem wykrzyczeć coś z gniewem, ale się powstrzymałem - Nie potrzebuję niańki
-Ale jesteś ranny
-I co z tego? Od wieków członkowie mojej rodziny mają zdolność regeneracji. Za jakąś godzinę wszystko powinno być w porządku, więc nie widzę powodu, dla którego dałaś mi te zioła
-Skąd o tym wiesz?
-Przecież widać listki na ziemi, a ja mam w ustach posmak ziół, oraz czuć ode mnie specyficzni zapach
-Rozumiem... - wadera spojrzała w górę, jakby się czymś zamyśliła
-To ja pójdę się umyć, słyszę strumyk jakieś pól kilometra stąd
-Czekaj! Nie możesz iść sam
-Czemu?
-Bo znowu cię napadną
-Nic mi się nie stanie, Mamo, wtedy byłem zdenerwowany
-A właśnie, przepraszam...
<Szmaragd?>
-C... - już miałem wykrzyczeć coś z gniewem, ale się powstrzymałem - Nie potrzebuję niańki
-Ale jesteś ranny
-I co z tego? Od wieków członkowie mojej rodziny mają zdolność regeneracji. Za jakąś godzinę wszystko powinno być w porządku, więc nie widzę powodu, dla którego dałaś mi te zioła
-Skąd o tym wiesz?
-Przecież widać listki na ziemi, a ja mam w ustach posmak ziół, oraz czuć ode mnie specyficzni zapach
-Rozumiem... - wadera spojrzała w górę, jakby się czymś zamyśliła
-To ja pójdę się umyć, słyszę strumyk jakieś pól kilometra stąd
-Czekaj! Nie możesz iść sam
-Czemu?
-Bo znowu cię napadną
-Nic mi się nie stanie, Mamo, wtedy byłem zdenerwowany
-A właśnie, przepraszam...
<Szmaragd?>