Leciałam na Ashu i nagle tak znikąd przypomniał mi się mój ojciec. Zrobiło
mi się słabo, więc chwyciłam się mocniej gryfa. Szybko odpędziłam tą myśl i
dałam się porwać rozkoszy z wycieczki.
Gdy wróciliśmy na ląd Ash poszedł coś zjeść, a ja poszłam się wykąpać do
rzeki. Po kąpieli postanowiłam się udać na polane czasu i tam pomyśleć. Biegłam,
aby w drodze nie przypominać sobie myśli z lotu. Zwolniłam. Zobaczyłam
przepiękną polane. Ostrożnie weszłam na nią i przyglądałam się jej. Spojrzałam
w górę. Była pełnia. Usiadłam i zorientowałam się, że pyłki kwiatów, które
przed chwilą się unosiły stanęły w miejscu. Rozejrzałam się. Wszystko stanęło w
miejscu. ,, No tak zadanie. Miałam przeżyć załamanie czasu. Ale nawet o tym nie
pomyślałam”. Zaczęłam się zastanawiać o rodzinie. Przywołałam wszystkie
szczęśliwe chwile. Siedziałam tak z 5 godzin. Wstałam, żeby rozprostować nogi,
a przyroda znowu zaczęła się poruszać.