- Zapewne jesteście ciekawi jak tutaj dotarłam.
- Tak!!! - krzyknęły szczeniaki
- Dawno temu ,zanim tu dotarłam mieszkałam w daleko stąd. Te miejsce było pełne miłości. Tak ja walentynki ,które będą już niedługo. Nazywało się ono Amorlandia. Piękna nazwa. Wataha zaś nazywała się Wataha Amorów. Ta nazwa jak już wiecie wzięła się z nazwy miejsca. Żyłam sobie spokojnie , no może nie tak bardzo jak inni. Bo wiecie mam takie mały sekrecik jestem księżniczką.
- Łaaaaaałłłłłłłłł!!!!- widać ,że wilczki był zadowolone i ciekawskie
- Naprawdę. Byłam księżniczka muzyki, magii, miłości i żywiołów. Takie wilki były już u nas rasowe i wielbione. Tylko mamy trudność z opanowaniem żywiołu lodu. Lecz pewnego dnia przyjemne życie się skończyło. Najechało na nas obce plemię. Wybili wszystkie wilki tylko ja ocalałam. Błąkałam się. Byłam przestraszona i smutna. Zostawiałam za sobą ścieżkę lodu. Łatwo było mnie znaleźć. Wiele razy na mnie napadali. Udawało mi się z tego wyjść. W końcu natknęłam się na tą watahę i na wilka przed nią tak to była alfa. Zaproponowała mi miejsce w watasze. To cała moja historia.
- A czy spotkałaś w tamtym miejscu swoja miłość?- Zapytała mała waderka
- Wiele wilków by chciało żebym była jego partnerką ale nie tu. Niestety nie znalazłam tam żadnej mojej miłości. Tutaj pewnie też jej nie znajdę. Już późna pora muszę już iść.
- Do widzenia!!!- powiedziały chórem
- Do widzenia- odpowiedziałam
Poszłam nad jezioro. Położyłam się i zaczęłam płakać.
- Na pewno tu też nie znajdę miłości.
Moje łzy zamarzały. Dotknęłam wody łapą ,a jezioro stało się lodowate. Nie woda była zimna tylko jezioro było skute lodem. Przestraszyłam się samej siebie. Wstałam i cofnęłam się. Ale za mną stał jakiś wilk. Odwróciłam się. To był basior.
( Jakiś basior???)
- Tak!!! - krzyknęły szczeniaki
- Dawno temu ,zanim tu dotarłam mieszkałam w daleko stąd. Te miejsce było pełne miłości. Tak ja walentynki ,które będą już niedługo. Nazywało się ono Amorlandia. Piękna nazwa. Wataha zaś nazywała się Wataha Amorów. Ta nazwa jak już wiecie wzięła się z nazwy miejsca. Żyłam sobie spokojnie , no może nie tak bardzo jak inni. Bo wiecie mam takie mały sekrecik jestem księżniczką.
- Łaaaaaałłłłłłłłł!!!!- widać ,że wilczki był zadowolone i ciekawskie
- Naprawdę. Byłam księżniczka muzyki, magii, miłości i żywiołów. Takie wilki były już u nas rasowe i wielbione. Tylko mamy trudność z opanowaniem żywiołu lodu. Lecz pewnego dnia przyjemne życie się skończyło. Najechało na nas obce plemię. Wybili wszystkie wilki tylko ja ocalałam. Błąkałam się. Byłam przestraszona i smutna. Zostawiałam za sobą ścieżkę lodu. Łatwo było mnie znaleźć. Wiele razy na mnie napadali. Udawało mi się z tego wyjść. W końcu natknęłam się na tą watahę i na wilka przed nią tak to była alfa. Zaproponowała mi miejsce w watasze. To cała moja historia.
- A czy spotkałaś w tamtym miejscu swoja miłość?- Zapytała mała waderka
- Wiele wilków by chciało żebym była jego partnerką ale nie tu. Niestety nie znalazłam tam żadnej mojej miłości. Tutaj pewnie też jej nie znajdę. Już późna pora muszę już iść.
- Do widzenia!!!- powiedziały chórem
- Do widzenia- odpowiedziałam
Poszłam nad jezioro. Położyłam się i zaczęłam płakać.
- Na pewno tu też nie znajdę miłości.
Moje łzy zamarzały. Dotknęłam wody łapą ,a jezioro stało się lodowate. Nie woda była zimna tylko jezioro było skute lodem. Przestraszyłam się samej siebie. Wstałam i cofnęłam się. Ale za mną stał jakiś wilk. Odwróciłam się. To był basior.
( Jakiś basior???)