czwartek, 27 lutego 2014

OD Vane - Quest - Świątynia Zaklęć

Pożegnałam się z Sagiri i ruszyłam na wyprawę. Szłam przez watahę i rozgladalam się widzialam coraz mniej wików w końcu już żadnego nie widziałam. Bylo pusto. Przekroczyłam granicę i skierowałam się ku górom które widziałam już z daleka.



 Im byłam bliżej gór tym więcej śniegu widziałam. W końcu był on wszędzie. Zaczęłam się wspinać na górę i przy użyciu szybkiego biegu na szczycie znalazłam się w pare sekund. Weszłam do jamy. Było ciemno więc wytworzyłam kulę światła która lewitowała nademną rozświetlanjąc mi drogę. Musisz szukać smoka, ogra i ptaka. - powtarzałam sobie w myślach. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Zawahałam się, ale nie na długo. Szłam za dźwiękiem i zobaczyłam... smoka.



Wystraszyłam się bo sama nie wiedziałam jak mam zobaczyć zaklęcie... Na kościach, na kościach. - powtarzałam w myślach. Muszę go zabić i rozerwać. - pomyślałam. Więc zaczęła się walka smok zaczął ziać ogniem, ale ja stworzyłam barierę światła po czym skumulowałam całą moc w kuli światła i rzuciłam w niego. Gdy oślepł zaczęłam go podduszać biegiem z prędkością nadświetlną. Smok padł jak mucha. Rozerwałam skórę z jego nogi i znalazlam zaklęcie przepisałam je i zchowałam ruszając dalej. Od razu na przeciw wyszedł mi ogr.



troche się go przestraszyłam. Nigdy nie widziałam ogra. Nie miałam czasu na jakąś tam walkę więc szybko zabiłam go jednym ciosem. Rozsadzając go od środka światłem. Wszędzie walały się kawałki skóry i mięsa... Było okropnie.. Więc znalazłam zaklęcie i jak najszybciej ruszyłam dalej otrzepując się jeszcze od kawałków ogra. Nagle nad głową coś mi przeleciało zaczęłam go ścigać gdy zapędziłam go w zaułek zauważyłam, że to ptak.



Nie chciałam go zabijać, był piękny. Więc zaczęłam z nim rozmowę i okazało się, że zaklęcie wyryte jest na dziobie szybko je przepisałam i ruszyłam do domu. Ale szybko. - myślałam. Gdy nagle jakieś strzaly zaczęły strzelać ze ścian zaczęłam robić uniki, udało mi się uciec, ale gdy znów stanęłam na ziemi zauważyłam lasery. Zaczęłam się wyginać unikając styknięcia z nimi, na szczęście udało mi się. Nagle z sufitu jaskini zaczęły spadać noże. O nie. - pomyślałam. I zaczęłam ich unikać szybkim biegiem kiedy wyszłam na powietrze, byłam mocno wystraszona. Musialam jeszcze biec kupe drogi. Bo normalnie zajmuje to prawie tydzień. Więc bozbierałam się i juz za godzinę byłam na miejscu. Widać było zdziwienie na twarzy Sagiri gdy mnie zobaczyła.
- Hejka, mam zaklęcia. - powiedziałam.

<Sagiri?>

środa, 26 lutego 2014

Od Shoku CD Aelity

Zobaczyłem po raz kolejny Aelitę nad jeziorem. Podszedłem do niej i położyłem łapę na jej ramieniu
-To jednak w końcu zeszłaś-powiedziałem uradowany
-Shoku...bo...ja
Odpowiedziałem tylko uśmiechem
-To prawda co mówiłeś w pałacu?-zapytała
-Tak, kocham cię
<Aelita?>

wtorek, 25 lutego 2014

Od Vane CD Gabro


Zaczekaj! - krzyknęłam gdy basior zaczął odchodzić. Basior odwrócił się i powiedział:
- Co?
- Wiesz bo... - próbowałam zacząć. Może pójdziemy gdzieś na spacer? - zapytałam i zaczęłam się pocić.

(Gabro?♥ )

Od Aelity -przedziwna rozmowa z In'eiem

Chodziłam po terenach watahy. Chodziłam po ośnieżonych górach, łąkach, lasach, wodospadach. Tak aż do wieczoru. Poszłam nad jezioro. Bardzo lubiłam to miejsce. Leżałam i patrzyłam na zachód słońca. Nagle na niebie pojawił się wielki księżyc. Był ogromny i taki piękny. Mrógnełam. Jak otworzyłam oczy na skale przed księżycem stał koń z patyków.
- Pewnie to In'ei. -pomyślałam
Zarżał.
- Pewnie coś o de mnie chce.
Nagle zaczął biec. Postanowiłam za nim. Starałam się ,żeby mnie nie zauważył. Okazało się ,że prowadził mnie nad klif. Schowałam się za drzewem.
- Nie chowaj się Aelito.
- ......- milczałam
- Wiem gdzie jesteś.
Wyszłam za drzewa.
- Dlaczego cię rozumiem?
- Mogę mówić do kogo ze chcę. Czyli właśnie do ciebie.
- Czego ode mnie oczekujesz?
- Chciałem ci powiedzieć ,że potrafisz panować nad lodem.
- Ale jak to?
- A ten pałac.
- No tak ja go zbudowałammm.
- Widzisz mówiłem.
- Nie zdawałam sobie sprawy z tego ,że to o tym świadczy.
- ........- nic nie powiedział więcej tylko zniknął
- Łał- powiedziałam
Wróciłam do domu. Cały czas myśląc o tym co się stało.



Od Aelity Do Shoku

- Wiedz ,że cię kocham.- po tych słowach na nic nie czekając wybiegł
Zbiegłam z góry. Myślałam ,że go jeszcze znajdę. Myliłam się. Szukałam. Nigdzie go nie było. Poszłam nad jezioro ,żeby utopić mój smutek w piosence. Nad jeziorem zaczęłam śpiewać.



Nagle przyszedł jakiś wilk i położył mi łapę na ramieniu.

( Shoku??? )



Od Gabro CD Vane

Gabro nie spodziewał się, że Vane zareaguje tak szybko. Wilczyca nie dała się zaskoczyć i wykazała się podzielną uwagą. Skałę, którą skierował w jej stronę bez trudu rozsadziła silnym rozbłyskiem światła. Jego atak równiez chybił, bo biała wadera zręcznie uskoczyła w bok. Szybko zaatakowała go potężnymi kulami oślepiającego światła i zdawało się że rozpłynęła się w powietrzu. Żaden wilk nie mógł być przyzwyczajony do tak dużego natężenia światła, więc Gabro zacisnął mocno oczy aby uniknąć oślepnięcia. Na szczęście jako wojownik Klanu Ziemii, miał do dyspozycji jeszcze inne zmysły. Basior wiedział, że mógłby rozpłynać się w obłok pyłu lub wniknąć pod ziemię, ale chciał zobaczyć jak potężną moca włada Vane. Trochę to zajęło, kiedy on unikał pocisków, ale wkrótce poczuł, że wadera, która rozpędziła się do niewiarygodnych prędkości utorzyła wokół niego małe tornado, które wysysało powietrze na zewnątrz. Kiedy Gabro poczuł, że robi mu się słabo z braku tlenu i łapy się pod nim ugieły, ostatniem świadomości wniknął pod ziemię i wyłonił się w pewnej odległości od Vane. Poczekał aż wilczyca zaprzestanie swojego biegu i łapiąc spazmatycznie oddech powiedział :
- Wygrałaś.
Nie miał więcej nic do powiedzenia, w końcu wydawało się dość oczywiste że biała wilczyca dała pokaz swojej potęgi i wykonala wyznaczone jej zadanie bez zastrzeżeń. Dla Gabro była to dobra lekcja i pomyslał do siebie, że będzie musiał obmyślić strategię gdyby przyszło mu się mierzyć z innymi wilkami światła kiedyś w przyszłości.

<Vane?>



Od Amy do Gabro

Było południe.Właśnie skończyłam polowanie.Ekwadora przy mnie nie było ,więc mogłam trochę dowiedzieć sie o innych.Wtedy wyczułam zapach jakiegoś basiora.Czułam też inne zapachy ,ale ten był najbliżej.
Poszłam więc za tym zapachem ,aż do jeziora życia.Wychyliłam pysk zza krzaka i ujrzałam dużego,potężnego basiora.Z tego co słyszałam myślałam ,że to Gabro.Zamieniłam się w ducha i podeszłam bliżej.Nie myliłam się,to był Gabro.Nagle usłyszałam głos:
-Kim jesteś i czego chcesz....?-odparł ponuro basior
Wtedy Gabro się odwrócił i spojrzał na mnie.Byłam zdziwiona.Rozejrzałam się dookoła ,ale nikogo tam nie było.Wtedy zdałam sobie sprawę ,że moja moc przestała działać,ale to było do przewidzenia ,bo przecież jeszcze nie umiem jej używać.
-Ja..?Ja jestem Amy...
-A ty to słyszałem o tobie...
-Taaaaa....Wiesz co ja chyba musze już iść...
-Czekaj...Co tu robisz i po co przyszłaś?-powiedział z powaga
-Przyszłam się ,się ....wykąpać...tak wykąpać...
Powiedziałam to jednak w takim tonie ,że nawet szczenie domyśliło by się ,że coś kręcę.
-Aha, wykąpać..
Nie chciałam dłużej go okłamywać,a po za tym nie umiałam dobrze kłamać...
-Dobra...Nie przyszłam tu ,aby się wykąpać.Nie znam zbyt wielu osób w tej watasze i chciałam kogoś poznać.Natknęłam się na ciebie.
-Musze jednak coś ci powiedzieć.Ja nie jest odpowiednim materiałem na towarzysza.Idź do Vane,może ona sie z tabą zaprzyjaźni.
-No weź....Nie możemy się chociaż zaprzyjaźnić?
Basior odwrócił się.Spojrzał na mnie nie przyjemnie...Widać było ,że chce ,aby my dać spokój.Stałam jednak nieruchomo ,a on znudzony moją postawą powiedział.
-Echhh.....Jeśli chcesz mieć przyjaciela , z którym wiecznie będziesz stała i patrzyła jak on pilnuje stada to proszę.
-A żebyś wiedział ,że chcę,a tak w ogóle to czym sie zajmujesz?
-Jestem wojownikiem..
-Ciekawe stanowisko.Powiesz mi o nim cos więcej?
-Jak muszę..
Wtedy udaliśmy się z Gabro ,aby on pokazał mi na czym polega jego stanowisko.
<Gabro?>

Od Amy - quest

Bardzo się cieszyłam z mojej nowej mocy,ale nie wiedziałam jak się nią posługiwać.Postanowiłąm to sprawdzić jeszcze przed walką na arenie.Chciałam wykonać Questa w lasie przedwiecznych.Wyszłąm juz z jaskini i udałąm się w jego kierunku.
-Hej,gdzie idziesz?-spytał przejęty Ekwador
-Ja..?-odpowiedziałam zmieszana.
Wiedziałam,że nie moge powiedzieć mu prawdy ,bo mnie powstrzyma.
-Ja?Ja idę..Idę do Sagiri.
-A do Sagiri.No dobrze ja tu zaczekam.Tylko wracaj szybko.
-Dobrze ,dobrze.Szybko pobiegłam do Sagiri poinformować ją o moim postanowieniu.
-Więc chcesz wykonać Questa.-powiedziała miło Sagiri
-Owszem była by taka mozliwosc?
-No pewnie.To ty idz go wykonać a ja tu zaczekam.
-Dobrze.
Wtedy udałam sie do lasu przedwiecznych.Po 5 minutach dotarłam do samego środka lasu.Nie było tam jednak żadnych demonów,a z tego co słychałąm jest ich tam całą masa.
-No super.Ja to mam szczęście.Jak ktos przychodzi to jest ich cała masa ,a akurat jak ja przyszłam to nie ma żadnego.-powiedziałam z lekkim oburzeniem,
Już chciałam się wracać ,gdy nagle usłyszałąm przeraźliwe dźwieki,jakby kogos obdzierali ze skóry.Spojrzałam za siebie.Stała tam cała ,,armia" demonów.Byłąm przestraszona.Nigdy tak sie nie czułam.To uczucie było dla mnie nowe.Jeden z nich potszedł do mnie i zaczął się patrzeć.Już chciał mnie zaatakować ,gdy nagle odstapił.Nie wiedziałam co się dzieje.On położyły się u moich łap i czekał na mój ruch.Nie wiedziałam o co tu biega.Wtedy się zorientowałam.Zamieniłam się w ducha.Nie umiałam jeszcze władać tą mocą ,dlatego nie dochodziłam jak to zrobiłam.Postanowiłam szybko sie z tym uporać,jednak jak tak popatrzyłam było mi ich szkoda.Przecierz teraz byłam ich przywódcą.Liczyli na mnie.Ufali mi.Ta niepewność znikłą jednak szybko ,gdy przypomniałam sobię ,że gdy tylko sie zamienie w wilka to one będą gotowe mnie pożreć.Jednak nie mogła bym być tak okrutna.Pomyślałam ,że jeśli one są mi posłuszne to może mam jakąś moc ,aby je szybko i bez boleśnie zabić.Wtedy zakręciłąm się w koło,a on już nie żył.Było mi przykro ,ale taka jest natura.Nie miałąm serca odcinać mu głowy więc przyniosłam go do Sagiri całęgo.
-Łał!A to co?Jednak ci się udało.Moje gratulację.-powiedziała zaskoczona Sagiri
-Tak,nie miałąm serca odcinać mu głowy.
-Rozumiem.-powiedziała ze zrozumieniem w głosie
-Jak to zrobiłaś?
-To jest mój sekret.-uśmiechnęłam się
 -Dobrze,dobrze.Idz już.-powiedziała pełna uznania Sagiri po czym jeszcze rzekła:-Przyjdz do mnie jutro po przedmiot.
-Dobrze.
Wtedy udałam się na polowanie ,bo byłam troche głodna.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Od Sagiri - Quest - CD Vane

- Świątynia Zaklęć znajduje się w Górach Smoczych, na szczycie najwyższej z tych gór. - powiedziałam - Zaklęcia są wyryte na kościach nieumarłego smoka, ogra oraz ptaka. - mówiłam - W świątyni prawdopodobnie spotkasz demony i natrafisz na rozmaite pułapki. - podałam Vane niewielką skórzaną torbę - Zajmie ci to trochę czasu, bo sama Świątynia Zaklęć znajduje się prawie tydzień drogi z tego miejsca. Idź już.

<Vane?>

Od Vane CD Gabro

Skupiłam się na kamieniu i mocą światła rozerwałam go od środka na kawałki. Uskoczyłam przed basiorem w bok. Uniosłam kule światła i skierowałam ku niemu, Chciałam zakończyć to jak najszybciej. Więc używałam najmocniejszych zaklęć. W czasie kiedy kule leciały w jego stronę zaczęłam biegać w okół niego z prędkością nad świetlną. Basior zemdlał z braku tlenu.

(Gabro?)

Od Gabro CD do Vane

Basior przyglądał się białej wilczycy, kiedy ta wyjaśniała mu swoją sytuację. Jesli faktycznie było to zadanie, które ma wykonać, w takim razie nie powinien stawać jej na przeszkodzie i odmawiać - w końcu zadania powinny uczyć czegoś wszystkie wilki. Ale z drugiej strony Gabro nie miał zamiaru niczego jej ułatwiać i po prostu dać jej wygrać bez wysiłku. W końcu zadanie to zadanie i trzeba je wykonac uczciwie. Przy okazji on sam będzie miał okazję poćwiczyć uważność, aby nie zrobić wilczycy krzywdy.
-W takim razie przyjmuje wyzwanie - basior się odezwał pochylając głowę w lekkim ukłonie, nie przestając jej mierzyć wzrokiem.
Wilk postanowił sprawdzić jak dobry refleks ma Vane i jak szybko reaguje w sytuacji zaskoczenia. Gabro stał w miejscu po prostu na nią patrząc - siersc na jego karku i plecach nawet się nie uniosła, co by mogło dać jej sygnał że pojedynek rozpoczęty. Po krótkiej chwili zrobił coś nieco dziwnego - uderzył łapą w ziemię i wtedy kawałek skały znajdujący się na prawo od Vane , oderwał się od ziemi i poleciał w jej stronę. W końcu Gabro należał do Klanu Ziemii i część jego mocy nadawała się do walki. Nie czekając na to czy Vane zdąrzy uskoczyć przed lecącym kamieniem, wilk skoczył naprzód, mając zamiar zwalić wadere z nóg samą masą swojego ciała.

<Vane?>

niedziela, 23 lutego 2014

Od Vane - quest

Bardzo podobała mi się ostatnia przygoda z Questem. Więc postanowiłam przeżyć kolejna przygodę. Szukałam Sagiri dobre pół godziny w końcu ja znalazłam i zaczęłam:
- Hejka, chce wykonać kolejnego Questa a mianowicie Świątynia Zaklęć. Co ty na to?

(Sagiri?)

sobota, 22 lutego 2014

Od Loke CD Flare

Musiałem zacząć. Ruszyłem w stronę Flare. Prześliznąłem się pod łapani siostry i trochę się oddaliłem. Niestety oberwałem. Przypomniałem sobie że latam lepiej od Flare więc wzbiłem się w powietrze i rozpocząłem ataki z powietrza.

<Flare?>

Przypominamy - konkurs

Przypominamy, że trwa konkurs na motto dla Watahy Szkarłatnego Księżyca!
Swoje propozycje przysyłajcie, proszę na howrse do Karolinacb, a na email: karolinacybula@onet.pl


Konkurs trwa do końca lutego!

Od Shoku CD Aelity

Zasmuciłem się
-Bezpieczny jestem tylko przy tobie, moje życie nie ma sensu bez ciebie, jak tak bardzo chcesz to pójdę, ale wiec że się zakochałem
Nie czekając na nic wybiegłem z pałacu

<Aelita?>



Od Szmaragd do Shin/ Sagiri

Kiedy naćpałam się tego płynu z fiolki było już mi lepiej. Po krótkiej chwili dołączyła do mnie i Shina Sagiri.
- Dzięki za fiolkę - powiedziałam do Sagiri.
- Nie ma za co - powiedziała.
- To teraz mogę kontynuować...
- Jasne, tylko że razem ze mną - powiedziała Sagiri
- I ze mną - oznajmił Shin.
- Dzięki, będzie jeszcze ciekawiej - powiedziałam
Skakaliśmy po kamieniach. Po kilku minutkach dotarliśmy do najwyższej skały latającej.
Odwróciłam się do Sagiri i zapytałam.
- Coś jeszcze mam zrobić?
- Jeśli chciałabyś to możesz...

<Shin, Sagiri?> (brak weny)

Od Shina do Szmaragd/Sagiri

Wziąłem Sagiri na grzbiet i poleciałem do skały, na której rósł kwiatek. Sagiri zeskoczyła ze mnie i zabrała się za kwiatka.
-Jesteś ciężka... - przyznałem
-A może ty za słaby?
-Raczej nie, nawet Macka uniosę, ale on tez jest ciężki
-Hyhym - zaśmiała się
Nagle usłyszeliśmy gdzieś tam z dołu jęczenie.
-Chyba minęły dwie godziny - pomyślała Sagiri i dała i fiolkę z tym fioletowym płynem
-O matko... - poleciałem w dół
Szybko znalazłem Szmaragd, strasznie hałasowała.
-Masz - podałem jej fiolkę z napojem
Nagle zobaczyłem Sagiri. Zeskakiwała po skałach w dół, do nas. 

<Szmaragd? Sagiri?>>

Od Szmaragd do Shin

Siedziałam na skale. Byłam w połowie drogi do celu. Nagle krzyknęłam do Shina i Sagiri.
- Shin weź na grzbiet Sagiri!
- Po co?
- Szybciej zdobędzie kwiatka.
- A ...
- Ja będę się wspinać swoim tempem.
- Okay!
Shin podszedł do Sagiri, ona wspieła mu się na grzbiet. Shin wzbił się w powietrze i poszybował wysoko. Ja tym czasem mozolnie wspinałam się i skakałam. Byłam już w 3/4 drogi gdy płyn z fiolki przestał działać. Zaczęło mi się kręcić, choć myślałam tylko o tym czy Sagiri i Shin bezpiecznie dotarli do góry.

<Shin?>

Od Shina do Macka

Sagiri zemdlała po tym dziwnym czymś. Nie wiem co się do końca stało, ale wadera straciła przytomność.
-Trzeba poinformować Watahę Błękitnego Płomienia... - zamyślił się Mack
-Ja mogę im powiedzieć - zaproponowałem
-Dobrze, ja się zajmę Sagiri. Powiedz im, że myśliwi mogą gdzieś jeszcze grasować i że straciliśmy jedną.
-Przyjąłem
Wyleciałem z jaskini i poleciałem w kierunku Watahy Błękitnego Płomienia.

Byłem na miejscu. Wylądowałem na wyspie i zawyłem. W mgnieniu oka zjawił się jakiś basior. Po jego posturze i aurze poznałem, że to Alfa.
-Jesteś Gale, prawda?
-Tak. A ty jak miewam Shin, Beta Watahy Szkarłatnego Księżyca?
-Tak
-Co cię tu sprowadza?
-Myśliwi zabili jedną z naszych, Sagiri zabiła winowajców, ale mogą jeszcze jacyś być. Ponadto po tym zaklęciu straciła przytomność.
-Rozumiem i dziękuję. Przekaż proszę, że zrobię co w mojej mocy
-Dobrze
Przytaknąłem i odleciałem. Jakoś tak droga w druga stronę była chyba dłuższa... Dotarłem do jaskini.
Sagiri wciąż była nieprzytomna. Mack i maluchy mnie przywitały.
-Zrobią co w ich mocy - powiedziałem

<Mack? Maluchy?>

Od Shina do Sagiri

-Rozumiem... muszę go znaleźć! - pobiegłem szukać Zenita wcześniej żegnając się z Sagiri

Trochę się naszukałem, bo Zenit schował się w jakiejś dziwnej jaskini. Sam nie wiem jak tam dotarłem... nigdy jej nie widziałem.
Na samym środku groty stał jakiś smok. to był Zenit, poznałem po zapachu. Ale co dziwne nie wyglądał tak. Zaczął się dziwnie świecić na kolory tęczy. Nagle światło stało się tak jasne, że nic nie widziałem. W prost nienawidzę światła... jakoś tak zemdlałem.


Obudziłem się w jakiejś (kolejnej) dziwnej jaskini. Była cała czerwona, a wewnątrz płynęła lawa. Rozejrzałem się. Zobaczyłem czerwonego smoka.
-Co?! Zenit? Czemu jeste.... nieważne - przypomniałem sobie co powiedziała Sagiri
Smok ryknął, a ja dokładnie obejrzałem jaskinię.
-Zamieszkamy tu razem?
To był głos Zenita. Mówił w języku smoków, ale ja go dobrze znałem.
-Może być - uśmiechnąłem się - tylko trzeba poinformować Sagiri i Macka
-Ja się tym zajmę - Zenit wyleciał z jaskini



<Sagiri?>

OD Shina do Flare

Flare na początku nie szło. Co chwilę spadała. Kiedy w końcu wisiała stabilnie w powietrzu lekko ja popchnąłem do przodu.
-Co ty robisz?! - zdenerwowała się
-Nie ruszaj się, leć w tej pozycji
Wilczyca posłuchała. Leciała teraz idealnie. 
-Widzisz. Bez zbędnych ruchów.
-Chyba masz rację... - przyznała

<Flare?>

Od Sagiri CD Szmaragd

Przez chwilę nie ruszałam się, żeby uzyskać równowagę, po czym wciągnęłam się z powrotem na kamień. Shin zwyczajnie puścił głaz i rozłożył skrzydła. Poszybował chwilę i dotarł do kilku dalszych głazów. W końcu musiał się zatrzymać, bo pole elektromagnetyczne nie pozwalało mu latać.
Ruszyliśmy dalej. Ja już widziałam nasz cel: najwyżej położoną niewielką stosunkowo do reszty skałę, która poruszała się najszybciej ze wszystkich, a na niej mój cel: wielki biały kwiat o średnicy prawie metrowej.

<Shin/Szmaragd?>

piątek, 21 lutego 2014

Od Szmaragd do Shin / Sagiri

Sagiri podała mi fiolkę. Odkorkowała ją i przyłożyła do mojego nosa. Poczułam bzy oraz to, że mdłości mijały.
- Ale to działa tylko 2 godziny - ostrzegła mnie Sagiri
- Aha, okay - powiedziałam już wspinając się na najbliższą skałę.
- Ale ty jesteś niecierpliwa - usłyszałam głos Shina.
Zobaczyłam, że także skacze po skałach tylko, że był daleko z tyłu. Za nim skakała Sagiri. Po kilku minutach Shin mnie wyprzedził. Skakałam, tuż za nim, lecz nagle Sagiri źle postawiła łapę i się ześlizgnęła. Jednak w tym samym czasie Shin także źle postawił łapę. Oboje zwisali ze skał ale w innych miejscach. Nie wiedziałam do kogo biec.

<Shin /Sagiri?>

Od Vane CD Flare - walka




Uśmiechnęłam się chytrze bo miałam pewien plan. Kiedyś gdy biegłam z prędkością światła pewna szyba się rozbiła, ponieważ bieg wytwarza pewne fale dźwiękowe, więc teraz rozbije żelazo. Zaczęłam biegać szybko po obwodzie żelaza co zdezorientowało Flare po kilkunastu sekundach bariera legła na ziemie w kawałkach a moja moc światła powróciła. Jeszcze trzy ruchy. - pomyślałam. Strzelałam serią kul światła w stronę Flare i teleportowałam się i znów strzelałam i tak kilka razy co wyraźnie ją osłabiło. Postanowiłam wykorzystać całą swoją moc nigdy tego nie robiłam tylko czytałam. Zamknęłam oczy, przywołałam światło moje oczy rozbłysły a ja uniosłam się w górę rozświetlając całą arenę cała światło skumulowało się w jednej kuli i poszybowało prosto na Flare zasłoniła się ogniem, ale światło przebiło sie przez ogień bez trudu. Flare została popchnięta przez światło kilka metrów. A mi zrobiło się jej szkoda, ale to była przyjacielska walka a nie na śmierć i życie. Ostatni ruch muszę go wykorzystać. - pomyślałam. I w jednej chwili nad nami uniosła się
bariera światła. Byłam ciekawa co wymyśli Flare.

(Flare?)

Od Sagiri CD Szmaragd

Zdjęliśmy Szmaragd z powrotem na ziemię. Wyglądała, jakby miała za chwilę zwrócić wszystkie posiłki dnia. Shin też to zauważył, bo odsunął się nieznacznie.
Westchnęłam.
- Jak ty chcesz wejść na najwyższą skałę, mając chorobę lokomocyjną i mnie wcześniej o tym nie informując? - spytałam, a Szmaragd jęknęła - Masz. - podsunęłam jej pod nos fiolkę z fioletowym płynem, pachnącą bzami - Przez dwie godziny powstrzyma mdłości.

<Shin/Szmaragd?>

Od Flare CD Shin

Powstrzymałam się przed skomentowaniem tego jak basior mnie nazwał - MIAŁAM JUŻ DWA LATA! - po czym wypełniłam jego polecenia.
Na początku straciłam równowagę i spadłam, ale w końcu jakoś mi szło.

<Shin?>

Od Szmaragd do Shin/ Sagiri

Ruszyliśmy w dalszą podróż do łuków. Szłam z tyłu za Sagiri i Shinem. Widziałam jak o czymś zawzięcie dyskutują. Jednak mówili szeptem, więc nie mogłam wiele usłyszeć.
Po nie całej godzinie zobaczyłam kamienie latające w powietrzu. Wystrzeliłam jak torpeda i skoczyłam na pierwszą latającą skałę. Nagle zaczęła się przemieszczać.
- Uważaj! - usłyszałam, ale byłam skupiona na nadlatującą skałą. Kiedy była wystarczająco blisko, skoczyłam na nią.
- Hah, to nie było takie trudne! - krzyknęłam do nich.
Jednak po chwili poczułam coś twardego, to następna skała uderzyła mnie i zepchnęła na niższy kamień. Leżałam. Kątem oka zobaczyłam jak Shin skacze po skałach razem z Sagiri aby do mnie dotrzeć. W swoim umyśle wiedziałam jedno, Rzygać mi się chciało.

<Shin/Sagiri?>

Od Amy - zgłoszenie na arenę

Było wcześnie.Wstałam i będąc nadal oszołomiona moją nową mocą postanowiłam ją przetestować.Poszłam więc do Lucy.Spotkałam ja w jej jaskini.
-Witaj Lucy.
-Witaj Amy.Co cie do mnie sprowadza?
-Chciałabym się zapytać czy mogła bym się zapisać na walkę.
-Na walkę.Oczywiście.Powiedz tylko do ilu przegranych walczysz i będzie po wszystkim.-uśmiechnęła się Lucy
-No,sama nie wiem.Może dwie,żeby nie trwało zbyt długo.
-Dobrze,już cie zapisuję.
Wtedy postanowiłam pójść na spacer.Chciałam oswoić się z tymi wszystkimi nowymi sprawami,a o walce nie mówiłam Ekwadorowi ,bo by miał jakieś ale.

Od Flare CD Vane - Walka

- Jasne. - powiedziałam.
Poszłyśmy razem na arenę. Lucy już tam była. (Nie wiem jak to możliwe, że tak szybko się tam znalazła, skoro jeszcze przed chwilą była zupełnie gdzie indziej)
Zgodnie z zasadami, to ja miałam zacząć.

Vane nie umiała latać, więc w razie czego mogłabym zwiać w powietrze i atakować ją z góry - pomyślałam i rozstawiłam łapy, oczekując znaku, że walka się zaczyna.
DONG!
Powietrze wokół mnie zafalowało od gorąca. Vane trochę się cofnęła, wyczuwając nieprzyjemną dla niej temperaturę. Cieszyłam się, że to ja zaczynam, bo miałam dzięki temu szanse na zapunktowanie, zanim Vane użyje światła by mnie oślepić, bo wtedy będę musiała walczyć tylko z użyciem nosa i słuchu, a bez oczu. Nie sprawi mi to wielkiego problemu, ale wolałam coś widzieć.
Jeszcze chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem, a ciepło rozchodziło się we wszystkie strony.
Nagle cała arena stanęła w ogniu.
Vane widocznie była zaskoczona, teleportowała się nad arenę i stanęła na barierze. Zaklęłam cicho - jednak nie mam drogi ucieczki.
Jak wcześniej oczekiwałam, Vane wezwała swoją moc światła.
Zamknęłam oczy i posłałam w jej stronę kule ognia. Nawet nie uciekła. Zasłoniła się tylko barierami.
Syknęłam i wzbiłam się w powietrze. - jeszcze dwa ataki - pomyślałam - potem jej kolej. - z ziemi wystrzelił słup płynnego żelaza, potem kolejny i kolejny. utworzyły krąg, dookoła mnie i Vane. Wadera patrzyła na nie podejrzliwie.
- Żadna magia nie zatrzyma tego ognia. - powiedziałam, gdy metal zajął się fioletowym ogniem. Metal z jednej strony zastygł, a z drugiej powoli się rozprzestrzeniał - Od teraz nie użyjesz mocy światła - dodałam z uśmiechem, jaki tylko moja mama umie zrobić. Słupy połączyły się i zamknęły się nad nami tworząc metalową kopułę, po której wewnętrznych ścianach tańczył biały ogień.
Już nie byłam oślepiona światłem. Jedyne które było wewnątrz kopuły, pochodziło od białych płomieni.
Zerknęłam za siebie - Lucy siedziała na jednym z wyżłobień w kopule - jak to zrobiła, nie wiedziałam.
Rozłożyłam szeroko skrzydła i wokoło mnie uformowała się kula błękitnego ognia. Gdy machnęłam skrzydłami, poszybowała w stronę Vane. - Teraz muszę czekać aż wykona swoje cztery ruchy, żeby ponownie zaatakować.

<Vane?>

Od Shina do Flare

Zasnąłem pod drzewem. Nagle się budzę i widzę, że Flare ugryzła mój ogon. Na początku lekko pisnąłem, ale potem się ogarnąłem.
-Ty mała...
Flare uśmiechnęła się. Ale z niej łobuz...
-Skończyłam - powiedziała rozradowana
-Rozumiem. To choć teraz lot
Małą wzleciała w powietrze. Nawet dobrze jej poszło.. jak na małą.
Chwilę później rozłożyłem swoje czarne skrzydła i lekko podskoczyłem. Pokazałem małej jak latac prosto.
-Musisz wyczuć wiatr. Skoro jesteś mała łatwiej cię zdmuchnąć. staraj się kierować lot lekko w dół, żeby cie nie poderwało do góry. Na początku nie szarżuj za bardzo. Lec powoli i spokojnie. Musisz być pewna swoich ruchów. Spróbuj - poleciałem lekko do przodu

<Flare?>

Od Vane CD Gabro

Tutaj chodzi o zadanie, ja też nie zby jestem optymistycznie do tego nastawiona, ale zadanie to zadanie. Mam za zadanie... wybrać z tobą pojedynek... Ale najpierw musisz się na niego zgodzić. Więc jak będzie? - powiedziałam mierząc go wzrokiem.

(Gabro?)

Od Flare CD Shina

Naburmuszyłam się, ale wykonałam polecenie basiora.
- Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć - powtarzałam sobie, raz po raz wzbijając się w powietrze. W końcu nie miałam już z tym problemu, ale musiałam się trochę namęczyć.
Gdy już umiałam dobrze wzlecieć, odwróciłam się do Shina, by zobaczyć że drzemie. Zdenerwowana, ugryzłam go w ogon.

<Shin? Fler bywa troszkę impulsywna xD>

Od Gabro - zadanie

Ostatnimi czasy Gabro poświęcał wiele czasu na patrolowianie terenu watahy i dbanie o bezpieczeństwo. Spedzał przez to troche mniej czasu z członkami stada, ale basior był z natury nie szczególnie towarzyski. Być może to dlatego, że zanim tutaj dołączył sporo czasu spędził jako samotny wilk. Silne poczucie obowiązku sprawiało że Gabro żył jak prawdziwy wojownik - każdy dzień był zaplanowany i utrzymany w żelaznej dyscyplinie. Oprócz spędzania większości czasu na patrolowaniu, Gabro wział sobie za punkt honoru rozwijanie swoich zdolności i utrzymywanie się w dobrej formie - w końcu leniwy lub chory wojownik nie jest żadną pomocą dla stada. Dlatego Gabro wymyślał dla siebie różne ćwiczenia i zadania, aby nieustająco się doskonalić.
Na dzisiejszy dzień basior zaplanował poćwiczyć ataki z zaskoczenia z wykorzystaniem swojej mocy. Wiedział, że w jego stadzie są wilki, które mają różnych towarzyszy a wśród nich smoki. Co może być groźniejszego niż smok? Gabro uznał, że Zenith - biały jaszczur o szczególnie nerwowym charakterze będzie idealnym "partnerem" do jego treningu. Oczywiście nie miał zamiar na prawde go atakować, a jedynie dotknać. W końcu - o ile mu się uda ta trudna sztuka - to wystarczy na potrzeby treningu.
Basior spędził trochę czasu na wytropienie smoka. Zauważył go na niebie i śledził przez kilka godzin. Po tym jak Zenith upolował jelenia i się nim najadł, jaszczur najwyraźniej postanowił uciąć sobie drzemkę na nasłonecznionym stoku, wystawiając swoje łuski do ciepłych promieni. Gabro pomyślał, że aby uniknąć wykrycia - wiedział, że Zenith zabije każdego wilka, który się do niego zbliży o ile Shin wyraźnie mu tego nie zabroni - musi skorzystać ze swoich unikatowych zdolności. Rozwiewając się w obłok pyłu, Gabro powoli przesuwał się to tu, to tam - jak obłok kurzu na lekkim wietrze. Wyglądało na to, że smok nie zwrócił na niego uwagi.
Kiedy znalał się już dostatecznie blisko, basior zdecydował, że najbezpieczniej będzie zbliżyć się od strony ogona - w razie czego zyska trochę czasu zanim olbrzymi gad odwróci się aby go uryźć lub w niego zionąć. Pozostaje też kwestia uniknięcia ewentualnego uderzenia ogonem, ale z tym łatwiej będzie sobie poradzić niż z najeżoną zębami szczęką potwora. Gabro szybko przybrał swoją wilczą postać i jednym szybkim ruchem leciutko uszczypnął smoka w ogon. Nie czekając aż zdziwiony jaszczur zdąży się zorientować z czym ma doczynienia, rzucił się do ucieczki w dół stoku zygzakując między skałami aby uniknac ewentualnego zionięcia. Nie odwrócił się za siebie aby spojrzeć, ale usłyszał gniewny ryk smoka kiedy ten zorientował się, że to nie Shin z niego zażartował. Gabro na szczęście w ostatniej chwili zdążył rozpłynąć się ponownie w obłoku kurzu i wniknąć pod ziemię zaraz przed tym jak potężne zionięcie smoka uderzyło w miejsce w którym się przed chwila znajdował. Basiorowi udało się wykonać wyznaczony przez siebie trening i dotknąć smoka, ale mógł być raczej pewny, że nie zyskał tym sympatii tego białego gada.

Od Sagiri - Śmierć Watiri - CD Shina

Na początku byłam zwyczajnie w szoku. Na Yue! - myślałam - Jak coś takiego się mogło wydarzyć!?
Potem ogarnął mnie ogromny smutek.
- Straciliśmy członka watahy... - szepnęłam, a łzy zaczęły płynąć z moich oczu niedaleko stał Mack z dziećmi. Aż zaniemówili z niedowierzania. - Zapłacą mi za to. - warknęłam. Byłam zwyczajnie wściekła.
Aż ode mnie emanowało tą wściekłością.
Zawyłam, a z ziemi podniósł się pył. Zawisł na chwilę w powietrzu, po czym został gwałtownie odepchnięty przez barierę, która rozszerzała się z prędkością większą nawet niż prędkość światła. Wszyscy wokół mnie odskoczyli zaskoczeni, ale nic im się nie stało.
Ta moc była przeznaczona dla ludzi znajdujących się na naszych terenach.
- Nie wybaczę... Nie wybaczę... NIE WYBACZĘ! - ryknęłam.

Drzewa zastygły w bezruchu, jakby czas się zatrzymał, a wraz z nimi myśliwi, słysząc wycie wilka.
- Jazda! - krzyknął dowódca - W stronę tego wycia, to na pewno alfa!
Myśliwi ruszyli, ale nie postawili trzech kroków, gdy niewidzialna siła otoczyła ich, wysysając życie z tkanek.

Dyszałam. Zaskoczona tym co właśnie zrobiłam. Byłam wykończona, ale zadowolona.
- Poinformujcie Watahę Błękitnego Płomienia. - powiedziałam jeszcze, zanim straciłam przytomność. Wiedziałam, że długo jej nie odzyskam.

<Shin? Mack? Dzieci?>

Od Sagiri do Shina

- Smoki linieją raz na dwieście lat. - powiedziałam - to dla nich naturalne, i kiedy już zmienią łuskę, często wyglądają zupełnie inaczej niż wcześniej. - dodałam - Na przykład Saphira po raz pierwszy wylinieje za pół wieku. Po pierwszej wylince smoki stają się dojrzałe płciowo. - uśmiechnęłam się.

<Shin?>

Od Gabro CD Vane

Było wcześnie rano i Gabro właśnie zakończył krótką drzemkę po swoim wieczornym patrolu. Ostatnim czasem trzymał się trochę z dala od reszty stada, skupiajac sie na swoich obowiązkach jako wojownika. Wiedział, że do watahy dołączyły nowe wilki, ale nie miał okazji za bardzo z nimi rozmawiać. Dlatego kiedy wiatr przyniósł mu zapach zblizającej się wilczycy, obudziła się w nim ciekawość. Czyżby to były wieści od alfy? Ale Mack prawdopodobnie przywołałby go wyciem. O co mogło chodzić?
Olbrzymi basior przeciągnął się leniwie aby wygnać z mięśni resztki snu i kiedy biała wilczyca weszła w jego pole widzenia czekał na nią wyprostowany, przyglądając się jej bacznie. Zamachał dwa razy ogonem na znak powitania i nadstawił uszu kiedy się odezwała.
Pojedynek? Gdyby Gabro miał brwi, uniosły by się teraz w wyrazie zdziwienia. Potężny basior zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, próbując odgrzebać w pamięci jej imię. Vane, to musiała być Vane, wilczyca światła. Jaki mogła mieć interes w tym aby wyzywać go na pojedynek? O ile sobie przypominał jej pozycja w stadzie to zabójca. Może miała ochotę potrenować? Chyba nie chodziło tutaj o walkę o stanowisko, a Gabro nie przypominał sobie by zrobił cokolwiek czym mógłby ją urazić.
-Pojedynki dla sportu mnie nie bawią, a wątpię abym potrafił Cię czegoś nauczyć...jeden rzut okiem wystarczy aby stwierdzić, że walczymy zupełnie innymi stylami. - basior przemówił swoim zachrypniętym głosem, przywodzącym na myśl zgrzytanie żwiru pod stopami.
Przekręcając lekko głowę dodał jednak:
-Ale jeśli masz zamiar nalegać, na pewno nie mógłbym odmówić damie, chociaż staram się nie walczyć z waderami.
Gabro przyglądał się wilczycy z zaciekawieniem, zastanawiajac sie jaka moze byc jej rekacja

<Vane?>

czwartek, 20 lutego 2014

Wykonanie questa - Shin

Shin wykonał Questa "Las Śmierci". W nagrodę otrzymuje Magiczny Przedmiot, którym jest...


Wiązka Opalizujących Piór Kruka
Dziękujemy i zachęcamy do brania udziału w kolejnych questach!

Od Shina - Śmierć Watiri do Sagiri

 Właśnie rozmawialismy w rzece. Nagle usłyszałęm szelest. Wystrzał. Był skierowany w stronę Watiri. Szybko ją popchnąłem i uniknęła pocisku. Niestety napastnik nie przestawał. Ciągle w nią celował. Nie wiem czemu, ale ona stała jak wryta... może boi się ludzi? Nie ważne. Nagle jeden z pocisków został skierowany na mnie. Leciał szybciej niż wcześniejsze. Nie zdążyłem odskoczyć, ale o dziwo nie zginąłem. Otworzyłem oczy. Watiri! Zasłoniła mnie. jej futro zalało się krwią. Umarła szybko. Chwilę się jej przyglądałem. Otrząsnąłem się i cieniem zabiłem tego myśliwego czy kogo tam. Przed moimi oczami leżała martwa Watiri.
-Ale głupia... - powiedziałem sam do siebie
Wziąłem jej ciało na plecy i poleciałem do Sagiri.
-O mój Boże! - Sagiri była zszokowana - myśliwi....

<Sagiri?>

Od Shina do Sagiri

-I tak nie rozumiem tego uśmiechu... ale mniejsza. Mam jeszcze jedna sprawę... - przeciagnałem
-Tak?
-Zenit ostatnio staje się nadpobudliwy i się średnio słucha
-Skoro jest wiosna to może być linienie
-Linienie?
-Tak. Będzie zrzucał łuskę
-Hym?


<Sagiri?>

Od Shina do Flare

-Mam cię nauczyć latać? Jesteś naprawdę odważna... - zrobiłem przerwę - ale i natrętna
Flare wzięła powietrza w policzki i trochę się zdenerwowała.
-Nauczysz mnie latać? - powtórzyła pytanie
-Nudzi mi się więc czemu nie, ale ostrzegam, jak nie posłuchasz skończysz z rozbitą głową
-Tak jest! - zasalutowała mała wadera
-W takim razie wzleć
Flare pomachała parę razy skrzydełkami, wybijała się, ale jej nie szło. Za jakąś chwilę wisiała już w powietrzu.
-Słabo... - przyznałem - teraz zrób tak jeszcze dziesięć razy
-Co? Dziesięć? - zdziwiła się Flare
-skoro nie umiesz się wzbić to jak chcesz lecieć, mała?
-Nie jestem mała...
Flare teraz próbowała się wzbijać. Ja się położyłem pod drzewem i obserwowałem małą. 
-Już jest dziesięć! - powiedziała po pewnym czasie
-To kolejne dziesięć. Rób tak dopóki nie opanujesz tego w stu prosentach

<Flare?>

Od Sagiri CD Shina

- Owszem. Zaliczyłeś. - powiedziałam - A uśmiecham się bo lubię.

<Shin?>

Od Shina do Sagiri

-Naprawdę mam w to uwierzyć... - niechętnie wziąłem łyk tego zielonego napoju
Nawet nie smakował tak źle...
-Niezłe, ale truskawki to nie są... - westchnąłem
-No cóż... ale już wyglądasz lepiej - uśmiechnęła się
-Nie rozumiem jak możesz się tak ciągle uśmiechać... ale nieważne. Mam zaliczone zadanie, prawda?
-Hm...

<Sagiri?>

Od Vane do Shina

Szłam szczęśliwa przez tereny watahy a moje myśli wciąż były gdzie indziej. Cały czas myślałam o tym co mówiła Sagiri o Gabro i od razu się do niego zraziłam Idąc tak nie chcący wpadłam na jakiegoś wilka.
Och, przepraszam, zamyśliłam się. - powiedziałam. Jestem Vane. - dodałam po chwili. Gdy spojrzałam na niego poczułam się jakby ktoś strzelił mnie w pysk. To był Beta - Shin.

(Shin?)

Od Vane CD Flare

Misticcia to jest Flare. - powiedziałam kierując na nią wzrok.
Może pogadasz trochę z jej towarzyszką? - spytałam Misti.
- Pewnie. - odpowiedziała i ruszyły razem. A my zaczęłyśmy rozmowę.

(Flare?)

Od Vane CD Lucy do Flare - walka

Dobrze, pa pa. - powiedziałam. Od razu wybrałam się do Flare.
Hejka, powalczysz ze mną na arenie?

(Flare?)

Od Flare do Liv

Spacerowałam sobie po lesie, rozmyślając nad tym, co zrobię, jak spotkam jakiegoś obcego wilka. Byłam tak zaaferowana własnymi rozmyślaniami, że wpadłam prosto w siedzącą na skraju rzeki waderę.
Wilczyca, machając rozpaczliwie łapami, wpadła z pluskiem do wody, ochlapując mnie przy okazji.
- Sorry. Nie zauważyłam cię. - powiedziałam, pomagając jej wyjść z cieczy - Jestem Flare, a ty..?
- Liv. - odparła, otrzepując się z wody.
- Miło mi. - powiedziałam, pamiętając, że Liv to imię uczennicy na zabójcę. Tata coś o niej wspominał. Była w moim wieku - Pobawimy się?

<Liv?>

Od Flare do Shina - lekcje latania?

Leciałam, a właściwie próbowałam lecieć. W końcu udało mi się wyrównać ów 'lot'. Szybowałam wysoko w powietrzu, napawając się uderzeniem wiatru w policzki.
Nagle, ni stąd ni z owąt, tuż przed nosem przeleciał mi klacz kaczek. Straciłam panowanie nad własnym ciałem i zaczęłam spadać.
Cóż. Moje paniczne próby wyrównania lotu skończyły się wyrżnięciem twarzą w ziemię. Już drugi raz tego samego dnia.
Podniosłam się z jękiem, rozmasowując nos. Cieszyłam się, że mam takie grube kości - przynajmniej się nie połamałam, chociaż wszystko mnie bolało.
Nagle usłyszałam chichot, a potem ów chichot zamienił się w głośny śmiech.
Podniosłam wściekły wzrok na źródło chichotu i stanęłam jak wryta. Przede mną stał(a właściwie tarzał się po ziemi) Beta - Shin.
Od razu pomyślałam, że mam szansę w końcu nauczyć się latać, bo Loke nie umiał mi niczego wytłumaczyć. Zwyczajnie miał talent i już.
Gdy basior w końcu otarł łezki od śmiechu, zapytałam prosto z mostu.
- Nauczysz mnie latać?

<Shin?>

OD Sagiri CD Shin

Shin wyglądał na zbitego z tropu.
Podeszłam do niego i podałam mu fiolkę.
- Wypij, a wszystkie twoje rany zagoją się natychmiast. - nakazałam, po czym potruchtałam w stronę wijącej się na ziemi Saphiry i zakropliłam jej krwawiące oko. Już po chwili stała na równych nogach, prychając głośno i mrugając. Zerknęłam na Shina. Wpatrywał się podejrzliwie w fiolkę którą mu dałam, a właściwie w zielony parujący płyn, który najwyraźniej nie przypadł do jego gustu.
- Smakuje jak truskawki. - powiedziałam rozbawiona.

<Shin?>

Od Shina - zadanie do Sagiri

Postanowiłem dzisiaj wykonać zadanie. Popędziłem do Macka.
-Dzisiaj walczę z Saphirą, gdzie ona jest?
-Jest przy mojej jaskini. A czemu mam ci pozwolić? - teraz spytał zuchwale
-Hyh - uśmiechnąłem się kącikiem ust i popatrzyłem na niego z drwiną - Teraz się cienie nie posłucham
Macha to trochę zdenerwowało, ale po chwili się opanował. Wiedział, że mam swoje nawyki...
Popędziłem do Saphiry. Momentalnie się na mnie rzuciła. To prawda, że nie lubi nikogo oprócz Macka... no i Sagiri...
Drapnęła mnie tymi swoimi pazurami w ramie, nie zdążyłem do końca odskoczyć - szybka jest. Ale ja się nie dałem. Tym razem ja ja zaatakowałem. Dostała w pysk, ale nic jej to nie zrobiło. ,,no tak.. - myślałem - smoki mają za twarda skórę". Robiłem uniki dopóki czegoś nie wymyśliłem, ale to nie było proste. Co chwila obrywałem. Byłam cały we krwi. Wtedy podniosłem łeb. Zobaczyłem siebie w ogromnych, strasznych oczach Saphiry. ,,No oczywiście!" - pomyślałem.  Szybko zaszarżowałem na smoka. Nie zdążyła zrobić uniku. Wbiłem jej łapę w oko. Padła na ziemię z rykiem.
Nagle usłyszałem klaskanie. Odwróciłem się w stronę źródła dźwięku.
-Piękna walka, Shin - powiedziała uśmiechnięta Sagiri

<Sagiri?>

Od Shina - Quest ,,Las Śmierci"

Usłyszałem, że Sagiri potrzebuje jakichś piór... Ta informacja mnie nie przekonała. Najlepszym argumentem było to, że te pióra należą do jakiegoś silnego, białego kruka. Popędziłem do Sagiri.
-Sagiri? - spytałem stojąc przy jej jaskini - Gdzie jest Las Śmierci?
Chwila ciszy. Nagle Sagiri wyłoniła głowę z jaskini i powiedziała:
-Przy Watasze Błękitnego Płomienia, na północ
-Okey! Dzięki!
Pobiegłem na północ. Wataha Błękitnego Płomienia... wiem gdzie to. Rozłożyłem swoje skrzydła i tam poleciałem.
Kiedy tylko przelatywałem przez granice tego lasu, zobaczyłem ile tam jest potworów... ,,Oby nie umiały latać... to na pewno słabeusze..." - pomyślałem. Nagle z koron drzew zerwały się czarne istoty. To były te kruki. Zaczęła mnie gonić. Niestety dla nich byłem za szybki... Ciągle za mną leciały. Nagle, nie wiadomo skąd, nie mogłem się ruszać. Próbowałem ruszać łapami, ale to było daremne. Obok mojej głowy pojawiły się znienacka jakieś zjawy, duchy, czy coś w tym stylu. Były całe białe. Te głupie kruki mnie dogoniły i wbiły we mnie swoje dzioby. Zemdlałem.

[...] Obudziłem się w dziwnym miejscu. Jakby wielkim gnieździe... Usłyszałem szelest. Nagle u wejścia do jaskini, w której było owe gniazdo, stanął ogromny Biały Kruk. Ryknął na całe gardło i się na mnie rzucił tym swoim dziobem. Zdążyłem odskoczyć, ale on ciągle nacierał. W końcu nie wytrzymałem. Wzbiłem się w powietrze, ale on pacnął mnie swoim lewym skrzydłem. Poleciałem do tyłu. Dzięki swoich zdolnościach stałem się cieniem i przemknąłem na prawa stroną, bo podczas ataku ja odsłonił. Wbiłem w niego swoje pazury i momentalnie padł. Co prawda nie zginął, ale był już niegroźny. Wyrwałem mu parę piórek z ogona i poszedłem w stronę domu. Dla szpanu włożyłem sobie te pióra w grzywkę. Kiedy tylko przechodziłem pomiędzy tymi wszystkimi potworami one ustępowały drogi. Pewnie myślały, że jestem tym całym Biały Krukiem, albo że jestem taki silny, że pokonałem go. Mniejsza... bezpiecznie wróciłem.
-Sagiri?
Tym razem wadera przybiegła błyskawicznie
-Proszę piórka
Uśmiechnąłem się dumnie i dałem waderze pióra.

Od Flare CD Loke - walka

Ucieszyłam się.
Lucy zaprowadziła nas na arenę i powiedziała jakie są zasady.
Loke zaczynał.

<Loke?>

Od Shina do Watiri

-Wyścig w wodzie? - zastanowiłem się chwilę - może być... chociaż nie pójdzie mi najlepiej... nienawidzę wody.... - westchnąłem
-To dlaczego pływasz? - zdziwiła się  Watiri
-woda to część życia, nie mogę się jej przecież bać... nie lubię jej...
Chwila ciszy
-Po prostu, nie lubię...
-Dobra! - zawołała wadera - to do tamtego końca. START!
Wilczyca wystartowała. Była diabelnie szybka. Kiedy była jakieś pięćdziesiąt metrów od mety wpadłem na pomysł. Zanurkowałem i dosłownie pobiegłem po dnie. Jako, że jestem taki lekki i zwinny z łatwością pokonywałem prąd. Zobaczyłem, że wadera już dopłynęła do linii mety. niestety... przegrałem. Wynurzyłem się tuz przed Watiri.
-Nawet nieźle ci poszło... - przyznała - ale i tak w wodzie nie masz ze mną szans!
-Co prawda to prawda...

<Watiri?>

Od Shina do Szmaragd/Sagiri

Kiedy już dotarłem do Łuków Natury postanowiłem trochę pozwiedzać. kiedy skończyłem swoja wycieczkę potwornie się nudziłem, bo trwała ona zaledwie kwadrans. Czasem żałuję, że jestem taki szybki... Zasnąłem na kamieniu.
Podczas snu, który, jak ja to mam, był bardzo lekki, usłyszałem znajome kroki. Szmaragd już była niedaleko, ale usłyszałem też jakieś inne. Zerwałem się na równe nogi i zaczekałem. W oddali zobaczyłem Szmaragd i naszą alfę. Opuściłem gardę i siadłem na mamieniu, na którym wcześniej wstałem.
-Jesteś strasznie wolna... nie prościej było polecieć ze mną? - spytałem z drwiną w głosie Szmaragd
Wadera wzięła głęboki oddech i się wydarła:
-NIE BYŁO!!!!!
Spuściłem lekko uszy, bo hałas był mocny, a ja tuz po drzemce. Teraz skierowałęm wzrok na Sagiri.
-A ty, Sagiri, co tutaj robisz?
-Mam parę spraw do załatwienia... ruszajmy dalej!

<Szmaragd? Sagiri?>

Od Loke CD Flare

-Hej Loke, powalczysz ze mną na arenie? - zapytała Flare
Przez chwilę nie wiedziałem co robić, spojrzałem na tatę szukając odpowiedzi. Kiwnął spokojnie głową a ja i tak miałem wątpliwości.
-Niech będzie-powiedziałem, a Flare się ucieszyła

<Flare?>

Od Flare CD Vane

Vane mnie trochę zaskoczyła.
- Super! - wykrzyknęłam - Miło mi, jestem Flare - powiedziałam.

<Vane?>

Vane - Księżycowa Jaskinia

Vane wykonała Questa Księżycowa Jaskinia. W nagrodę dostaje 5000z i 2r

Gratulujemy!

Sagiri - Quest - CD Vane

Przyjęłam z radością składniki.
- Dzięki. - powiedziałam, wręczając Vane nagrodę. - Bardzo mi pomogłaś.

<Vane?>

Od Lucy - zapis na arenę - do Vane

- To zależy od tego, czy znajdziesz sobie przeciwnika. - odpowiedziałam - Lub czy ktoś przyjmie twoje wezwanie. - dodałam - Możesz też zapytać Flare, czy chce z tobą walczyć. - dodałam z lekkim uśmiechem - A teraz wybacz. Idę dodać cię do rejestru.

<Vane?>

Od Vane -zgłoszenie na arenę- CD Lucy

Do pięciu przegranych. - powiedziałam wahając się. A Lucy napisała coś na pergaminie. Kiedy moja pierwsza walka? - zapytałam.

(Lucy?)

Od Vane CD Flare

Miło mi. - powiedziałam do jej towarzyszki. A to moja towarzyszka. - powiedziałam i przywołałam Misticcię.




- Hejka. - powiedziała Msiticcia. Widać było, że Flare była zdziwiona.

(Flare?)

Od Vane CD Sagiri

Aha, mam nadzieje, że przyjmie wyzwanie. - powiedziałam. Jeśli nie to nie zrobię wyzwania... - westchnęłam. Mojego pierwszego zadania. - dodałam.

Od Flare - zgłoszenie na arenę

- Siemka Lucy! - wykrzyknęłam, gdy wróciłam do jaskini z Kiarą u boku - To Kiara, moja towarzyszka!
Siostrzyczka podniosła wzrok znad pergaminu.
- Witaj. - powiedziała - Mam nadzieję, że z nią przetrwasz chociaż jeden dzień.
- Dzięki. - mruknęła Kiara. Wyglądała na rozbawioną.
- Co tam bazgrzesz? - zapytałam siostrzyczkę, podchodząc bliżej.
- Listę na arenę. - odparła - Kto będzie walczył i do ilu przegranych.
- To ja się zgłaszam. - powiedziałam, a Lucy ponownie podniosła na mnie wzrok - Ale chciałabym powalczyć z Loke! - dodałam.
- Do ilu przegranych będziesz walczyła? - mruknęła Lucy ignorując moje żądanie.
- Trzy. - powiedziałam, a siostrzyczka mnie zapisała.
- Jeśli chcesz walczyć z Loke, to musisz mieć nadzieję, że przyjmie twoje wyzwanie. - oznajmiła i zwinęła pergamin w rulon - Idź go spytać.
Jak poradziła tak zrobiłam.
- Hej Loke. - powiedziałam, gdy weszłam głębiej do jaskini - Powalczysz ze mną na arenie?
-...

<Loke?>

Od Lucy - zgłoszenie na arenę - CD Vane

- Ciekawe zgłoszenie... - mruknęłam - Dobrze. Zapiszę cię na liście. - powiedziałam - Do ilu przegranych chcesz walczyć?

<Vane?>

OD Flare CD Vane

Wyszczerzyłam się.
- Moi rodzice są Alfami, urodziłam się w tej watasze. - powiedziałam - Uwielbiam się bawić i poznawać nowe wilki! - dodałam, w podskokach zmierzając do celu naszej przechadzki.
Przed nami ukazała się wielka tafla wody, nad którą fruwały białe ptaki, jedne przypominające gołębie, inne kolibry, jeszcze inne wielkości feniksów. To był Las Szczęścia. Chwilę po tym, jak podeszłyśmy do tafli, z lasu wyłonił się piękny jednorożec,



- To Kiara. - powiedziałam - moja towarzyszka.

<Vane?>

Od Sagiri CD Vane

Odwróciłam się zdziwiona.
- Jest bardzo miły, jak się go bliżej pozna, do tego bardzo potężny. - powiedziałam - Nie chce nikogo krzywdzić. - wytłumaczyłam - podejrzewam, że nie jest zadowolony z powodu, że ma walczyć z waderą z jego watahy.

<Vane?>

Od Flare - Kiara

Wstałam dzisiaj wcześnie. Powiedziałam Lucy, która już była na nogach, że lecę się przewietrzyć i rozłożyłam skrzydła.
Jeszcze nie byłam dobra w lataniu, ale jakoś sobie radziłam. Będę musiała wziąć lekcję u Shina... Pomyślałam, wznosząc się chwiejnie w powietrze.
Trochę poszybowałam - to wychodziło mi dość dobrze - po czym obniżyłam lot. Źle obliczyłam odległość od ziemi i wyrżnęłam szczęką o kamienie.
Gdy się w końcu pozbierałam, odkryłam, że znajduję się w nieznanym sobie lesie.



Było dość ciemno, więc uformowałam nad nosem niebieski płomyk i pozwoliłam mu poszybować przede mną.
Szłam tak przez jakiś czas, puki nie dotarłam do znanego sobie jeziora


Dopiero teraz zrozumiałam że jestem w Lesie Szczęścia.
Zgasiłam płomyk i podeszłam do wody, żeby się napić i wtedy go zobaczyłam:


Pięknego jednorożca, który wpatrywał się we mnie swoimi niesamowitymi srebrnymi oczyma.
- Cześć. - powiedziałam uśmiechnięta - Jestem Flare, chcesz być moim towarzyszem..?
Jednorożec zarżał i podszedł do mnie. Chyba się zgodził.
- Umiesz mówić? - zapytałam - Jakiej jesteś płci? Masz imię?
Rogaty koń patrzył na mnie przez chwilę po czym się odezwał.
- Mam na imię Kiara i jestem klaczą - miała piękny głos, brzmiała jak ciche srebrne dzwoneczki, które mama powiesiła nad wejściem do jaskini i które odzywały się przy każdym najmniejszym podmuchu wiatru - Chętnie się do ciebie przyłączę

OD Vane CD Sagiri - Quest - Księżycowa Jaskinia

Przyjęłam próbówki, podziękowałam i ruszyłam w drogę. Zgodnie ze wskazówkami Sagiri na miejsce miałam dotrzeć 9 godzin przed końcem pełni a wyjść 6 godzin przed końcem pełni. Szłam jeszcze przez tereny watahy od stron wschodniej. Doszłam do granicy truchtając wesoło, za granicą rozciągała się piękna łąka kwiatów.
Szłam i podziwiałam piękny widok wdychałam piękną woń kwiatów. Szłam tak dobre pół godziny, zaraz za łąką pojawiły się strome i czarne zbocza. Wyglądały bardzo nie przyjemnie.
Kroczyłam powoli i ostrożnie, nagle zauważyłam... ogromną czarną pumę! Była mocno zbudowana a jej kły błyszczały.

 Zaczęliśmy chodzić w kółko, oboje czekaliśmy na pierwszy cios przeciwnika, w końcu puma nie wytrzymała i zadała mi cios, zrobiłam szybki unik i użyłam swojej mocy światła zaślepiłam mu oczy po czym zadałam ostateczny cios. Puma żyła lecz cała krwawiła zrobiło mi się jej żal więc opatrzyłam jej rany.
- Dziękuje. - wykrztusiła gdy skończyłam.
- Nie ma za co. - odpowiedziałam i ruszyłam w dalszą drogę.
Muszę się pospieszyć straciłam sporo czasu. - powiedziałam do siebie w myślach. W końcu stanęłam przed jaskinią. Zawahałam się, ale nie na długo weszłam do środka... I zgodnie ze wskazówkami Sagiri szłam w prawo, w lewo, prosto, prawo, lewo, prawo... albo lewo. O nie! - krzyknęłam. Gdy uświadomiłam sobie, że zapomniał gdzie iść na ostatnim zakręcie. Pójdę w prawo. - pomyślałam i tak zrobiłam. Szłam jakieś 15 min... i doszłam do ślepego zaułka. Kończy mi się czas. - pomyślałam w niepokoju. Cofnęłam się gubiąc się jeszcze kilka razy i tym razem skręciłam w lewo. Doszłam do jeziora nachyliłam się i zebrałam w probówki srebro. Ruszyłam w drogę powrotną, ale pomyślałam że mam dużo czasu i zatrzymałam się na posiłek obliczyłam ilość czasu jedząc... i okazało się, że muszę biec, ponieważ zaraz zamyka się jaskinia. W jednej chwili rzuciłam wszystko i zaczęłam biec z daleka zauważyłam jak jaskinia się zamyka zchyliłam się i wysunęłam.
- Uff. - powiedziałam do siebie gdy już byłam na zewnątrz. Wracając znów natknęłam się na pumę pogadałyśmy trochę a puma podarowała i naszyjnik w zamian za uratowanie.

Podziękowałam i ruszyłam w dalszą drogę. Szłam przez piękna łąkę i rozmyślałam o przeżytych przygodach.
- W końcu tereny watahy. - westchnęłam wkraczając na tereny. Od razu skierowałam się do Sagiri.
- Cześć, Sagiri. - powiedziałam z uśmiechem i wręczyłam jej probówki.

(Sagiri?)

środa, 19 lutego 2014

OD Vane - zgłoszenie na arenę - do Lucy

Hejka. - powiedziałam gdy spotkałam Lucy. Jestem Vane jestem nowa możesz mnie nie znać. - dodałam.
- Cześć. Miło mi jestem Lucy.
- Wiem, po to tu jestem. Chciałabym zgłosić swój udział w zawodach na arenie, ale dopiero po pełni.

(Lucy?)

OD Vane CD Sagiri

- Czekaj. - krzyknęłam. Czemu miał by nie odpowiedzieć?

(Sagiri?)

OD Vane CD Flare

-Moja matka zmarła przy moim porodzie ojca nigdy nie widziałam. Nie zdążyłam otworzyć oczu a już czułam się samotna. Nie zbyt lubię o sobie opowiadać. - powiedziałam. Może teraz ty opowiesz coś o sobie..?

(Flare?)

Kolejne zmiany

Witajcie! Dziś doszły nowe zmiany!

- Od teraz informacje związane z danymi działami watahy znajdziecie na ich stronach.

- Powstała również Arena Walk! Zapraszamy do zapisów!

Dziękujemy, administracja

Od Sagiri - więzienia - CD Shina



Gdy Shin postanowił się zmyć, spiorunowałam go wzrokiem.  Tak łatwo się nie wymiga.
Do jaskini wleciał Mack.
- Coś mnie ominęło? - spytał, po czym zauważył minę Shina - Widziałeś ducha, czy co? - spytał przyjaciela.
- Nie martw się. - powiedziałam z uśmiechem - Później cię wtajemniczę. 
Ruszyłam w stronę wyjścia, posyłając Shinowi jeszcze jedno, ostatnie, ostrzegawcze spojrzenie. "Pamiętaj, że nie ręczę za siebie, jeśli to wypaplesz" - mówiłam wzrokiem

Od Sagiri - Oko Wieczności - CD Shina

Z westchnieniem odciągnęłam Flare od Shina i zabrałam ją do jaskini.
- Baw się dobrze, odkrywając właściwości Oka Wieczności. - powiedziałam i zniknęłam w jaskini.

Od Sagiri CD Vane

Westchnęłam.
- To ja już się muszę zbierać. - powiedziałam - Jeśli Gabro nie odpowie na twoje wyzwanie, nie będziesz musiała się martwić o zadanie. - rzekłam i ruszyłam w stronę Lasu Pradawnych.

Od Flare CD Vane

Zastanawiałam się przez chwilę, po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Chodź za mną. - powiedziałam i podreptałam przed siebie, nie odwracając się żeby sprawdzić czy Vane za mną idzie. Wiedziałam jednak, że była ciekawa o co mi chodzi.
Kusiło mnie, żeby polecieć lub się pościgać, ale zrezygnowałam z zabawy.
Szłyśmy tak przez jakiś czas, aż w końcu nie wytrzymałam.
- Opowiedz mi o sobie. - poprosiłam.

<Vane?>

Od Vane CD Sagiri

Tak, masz rację. - odparłam dziwnie, a Sagiri popatrzyła na mnie równie dziwnie co ja na nią.

(Sagiri?)

Od Vane CD Flare

I zaczęłyśmy bawić się w ganianego, Flare biegała dość szybko, ale nie była w stanie ani mnie dogonić ani przedemną uciec. Wiec zabawa szybko jej się z nudziła.
- Porobimy coś oprócz zabawy? - powiedziałam gdy ona już otechnęła.

(Flare?)

Od Sagiri do Vane

Uśmiechnęłam się szeroko.
- Quest, powiadasz..? - pogrzebałam w torbie ze składnikami eliksirów i pojemnikami na nie, po czym wyjęłam cztery długie probówki i podałam je zdziwionej Vane - Potrzebuję płynnego srebra, które znajduje się w Księżycowej Jaskini. Kiedyś zaginął tam naszyjnik Yue i Watiri, gdy go szukała, znalazła to jezioro i mi je opisała. - powiedziałam - Sama nie mogę się tam udać, bo jestem przywiązana do terenów watahy, a jaskinia jest poza nimi. - dodałam - Musisz przygotować się na to, że przez kilka dni raczej nie natrafisz na zwierzynę łowną, ale z zapasami sobie poradzisz.

<Vane?>

Od Sagiri CD Vane

Vane mnie pochwaliła a ja się uśmiechnęłam.
- To, że wygrałam, pozwala utwierdzić mnie w przekonaniu, że wciąż mogę być Alfą. - odparłam cicho, a Vane uniosła brwi.

<Vane?>

Od Flare CD Vane

Ucieszyłam się, gdy Vane zgodziła się ze mną pobawić.
- W ganianego! - wykrzyknęłam odpowiadając na jej pytanie.

<Vane?>

wtorek, 18 lutego 2014

OD Vane CD Sagiri

Byłam zdziwiona, nie sądziłam że po porażce ktoś mnie pochwali...
- Ty jesteś lepsza w końcu wygrałaś. - odpowiedziałam lekko uśmiechając się. Pokazałaś, że masz moc i klasę. - dodałam.
- Wiesz Sagiri? - powiedziałam po kilku minutach ciszy. Równa z Ciebie wadera.

(Sagiri?)

Od Vane CD Sagiri

Bardzo się ucieszyłam, że mogłam dołączyć do watahy. Gdy dołączyłam Sagiri od razu zabrała wszystkie wilki aby mnie z nimi zapoznać. Ostatnią przedstawiła Flare, spodobała mi się od razu. Dla tego zaraz po tym jak wszystkie wilki odeszły podeszłam do niej.
Hejka. - powiedziałam z uśmiechem. Flare zaczęła skakać wokół mnie i krzyczeć
- Cześć. Pobawimy się? Pobawimy się?
- Zależy w co. - odpowiedziałam poważnie.
 
<Flare?>

Od Sagiri CD. Vane

Vane wyglądała na przybitą.
- Zaczekaj. - powiedziałam i podreptałam za nią - Pięknie walczyłaś. - uśmiechnęłam się - Zaskoczyłaś mnie poziomem władzy nad światłem. - kontynuowałam, gdy na mnie spojrzała - Nie mogłam użyć swoich iluzji, co trochę zbiło mnie z tropu. Dzięki.
Vane była jeszcze bardziej zdziwiona. Chyba zapomniała o przygnębieniu.

<Vane?>

OD Vane CD Sagiri

Nie mogłam uwierzyć, przegrałam. Może dla tego, że jestem troche słaba albo przez to, że użyła całkowitego przeciwieństwa światła. - zastanawiałam się.
Gratuluje wygranej. - powiedziałam podając jej łapę. Po czym odeszłam.

(Sagiri?)

OD Vane - Quest

Zaraz po dolączeniu dowiedziałam sie o "Questach" bardzo chciałam jeden wykonać. Więc udałam się do alfy aby pogadać z nia na ten temat, jaki Quest wykonam, co muszę zrobić i gdzie mam iść. Natknęłam się na Sagiri gdy właśnie wstalam.
- Cześć. - krzyknęłam.
- Hej. - odpowiedziała ruszyła w moją stronę.
- Słyszałam, że w watasze można wykonywać Questy i bardzo bym chciała wykonać jednego z nich.

(Sagiri?)



Od Sagiri CD. Vane

Vane zaatakowała pierwsza. Pozwoliłam jej na to, ciekawa co potrafi.
Całą arenę wypełniło bardzo jasne światło. Nawet ja musiałam przymrużyć oczy.
Chwilę później wyczułam, że się porusza - bardzo szybko. Gdyby nie mój refleks, pokonałaby mnie na miejscu.
Zatrzymałam ją używając lodu - przymroziłam na krótko do podłoża, a rażące światło przygasiłam cieniami. Jako, że obie potrafiłyśmy manipulować światłem, musiałam użyć innej umiejętności.
Vane się uwolniła, gotowa do kontrataku. Spięłam się i wezwałam cienie, które ją otoczyły. Żeby tego wszystkiego nie przedłużać, powaliłam ją i przycisnęłam łapą do ziemi, kończąc rozgrywkę.

<Vane?>

Od Aelity Do Shoku

Znowu Shoku wtargną do mojego domu.
- Aelita.- wołał
- Czego jeszcze chcesz?!
- Właśnie się dowiedziałem ,że ja i ty jesteśmy w tej samej watasze. Super prawda?!
- Taki to bardzo.- powiedziałam sarkazmem
- O co ci chodzi?!
- O co?! To ja ci powiem o co! Tutaj czuję się wolna. Ale ty cały czas tutaj jesteś. Wyjdź z tąd.
- Nie wyjdę.
- Niby dlaczego?!
Zaczęliśmy śpiewać:
- Nie martw się o mnie ja się nie boję.- zaczął
- Shoku do domu wróć. Życiem żyj. Otwórz wszystkie drzwi na światło słońca wyjdź.
- Dobrze ale..
- Tak wiem pomóc chcesz ,lecz lepiej idź. Tak jestem sama ,ale wolna też. Więc odejdź jeśli chcesz bezpieczny być.

(Shoku???)

Od Vane

Po dołączeniu do watahy najpierw chciałam zwiedzić całe tereny. Więc wybrałam część północną na początek było tam niesamowicie dużo drzew były sosny, jodły świerki. Wiele ptasich gniazd. Poszłam dalej. W części południowej było wiele jaskiń bałam się do nic wejść więc zostawiłam je na później, potem poszłam do części wchdoniej watahy było tam wiele krzaków, nagle z jednego wyskoczył... lew. Zaczęłam warczeć lecz on spokojnie powiedział:
- Cześć jestem Misticcia. - powiedziała z uśmiechem.
- Cz... cześć ja jestem Vane. - odpowiedziałam jeszcze się trzęsąc.
Może... pójdziesz ze mną? - zapytałam.
- Och na prawdę? Było by fajnie bo nie mam przyjaciół...
- Teraz już masz odpowiedziałam i razem poszyłyśmy na część zachodnią. Była najpiękniejsza. Tak mi się przynajmniej wydawało. Potem poszliśmy do watahy i zasnęliśmy w mojej jaskini.

Od Vane do Gabro

Długo się zastanawiałam nad miłością do Gabro, ale ja nie wierzyłam w miłośc od pierwszego wejrzenia. Aby sobie to udowodnić postanowiłam wyzwać go na pojedynek i wygrać. Rankiem podeszłam do niego i powiedziała:
- Wyzywam Cię na pojedynek, przyjmujesz wyzwanie?

<Gabro?>

Od Vane CD. Sagiri

Postanowiłam przyjąć wyzwanie Sagiri, ponieważ chciałam tak jakby "zabłysnąć" w nowej watasze. Widać było zdziwienie na twarzy Sagiri gdy przyjęłam wyzwanie do pojedynku. Stanęłyśmy obie na środku areny. Nie byłam pewna co do zasad pojedynku, ale trudno. Przygotowałyśmy się do walki i na dźwięk wycia rozpoczęła się walka.

(Sagiri?)

Od Sagiri CD. Vane

Uśmiechnęłam się lekko, słysząc wymianę zdań między waderami.
- Nie mam nic przeciwko. - powiedziałam, na co obie spojrzały na mnie ze zdziwieniem, jakby wcześniej zapomniały, że byłam tuż obok nich - Nawet bardzo mnie to ucieszy! - dodałam i odwróciłam się w stronę centrum naszych terenów, gdzie znajdowały się jaskinie - Chodź. - powiedziałam - Poznam cię z całą watahą, i bandą urwisów.

<Vane? Pobawisz się z Flare xD ?>

Niedokończone opowiadania

Tutaj znajdują się linki do wszystkich niedokończonych opowiadań.


(strona w budowie)

Od Sagiri - zadanie..?

Szłam niezadowolona przez las. Dostałam za zadanie wygrać z kimś w pojedynku.
Oczywiście nie miałabym z nim najmniejszego problemu, jednak wcale nie uśmiechało mi się walczyć z kimkolwiek należącym do watahy.
W niewesołym nastroju, szłam w stronę Areny Walk.
Gdy dotarłam na miejsce, na środku areny pozostawiłam świetlistą wiadomość i z westchnieniem usiadłam na jednej z ławek, czekając, aż ktoś przyjmie moje wezwanie.

<Ktoś dokończy?>

Wykonanie questa - Mack i Shoku

Mack wykonał Questa "Las Śmierci". W nagrodę otrzymuje Magiczny Przedmiot, którym jest...

Wiązka Opalizujących Piór Kruka

Shoku wykonał Questa "Księżycowa Jaskinia" i otrzymuje 5000z i 2r

Dziękujemy i zachęcamy do brania udziału w kolejnych questach!

Od Shoku - Księżycowa Jaskinia

Doszły mnie słuchy że samica alfa...Sagiri potrzebuje płynnego srebra z podziemnego labiryntu. Pobiegłem do niej. Dała mi fiolkę w której miałem to srebro przynieść. Ruszyłem w poszukiwaniu wejścia. Ddy je znalazłem zawahałem się
-Po raz kolejny zrobiła się chłodna atmosfera-powiedziałem do siebie patrząc na lodowe korytarze. Już po drugim zakręcie natknąłen się na niedźwiedzia polarnego. Wściekłem się bo dosłałem w pysk od niego. Nie opanowałem furi i zabiłem go. Wściekły i pod wpływem adrenaliny ruszyłem dalej. Skręcałem byle gdzie. Trafiłem na ślepy zaułek, ale i tak się nie zniechęciłem. Ruszyłem w stronę lodowej ściany i jak byk rozwaliłem ją. Błądziłem chyba z dwa dni. Po rozbiciu kolejnej ściany ujawniło mi się jezioro płynnego srebra. Wypełniłem fiolkę tym pierwiastkiem i ruszyłem w drogę powrotną po swych śladach. Gdy wyszedłem na chwilę znieruchomiałem bo zobaczyłem jak w moją stronę leci smok. To była Saphira, a na niej Mack który podwiózł mnie do Sagiri. Wręczyłem jej fiolkę.

Od Shoku


Wyszedłem z pałacu trochę przymulony. Zakochałem się. Szedłem przed siebie nie zważając na nic. Wiedziałem że te tereny są zamieszkiwane przez watahę. Napiłem się wody by zwilżyć gardło i zawyłem. To wycie mroziło krew w żyłach, ale było skuteczne. Wkrótce zjawił się basior o smukłej sylwetce, najwyraźniej był alfą tych terenów.
-Co cię tu sprowadza? - zapytał
-Chciałbym dołączyć do twojej watahy
-Z przujemnością cię przyjme. Jestem Mack, alfa tej watahy.
 -A ja Shoku
-Chodź, poznasz innych
Gdy wszystkich już poznałem okazało się że Aelita też jest w tej watasze. Popędziłem do niej aby jej o tym powiedzieć.

<Aelita? >



poniedziałek, 17 lutego 2014

Od Amy

Wreszcie doszliśmy do Lasu śmierci.Szliśmy i szliśmy.Końca nie było widać.Jednak po 10 minutach dotarliśmy do wielkiego drzewa ,na którym siedział wielki,potężny,oraz piękny,biały kruk.Byłam tak oczarowana jego urodą ,że nie spostrzegłam jak rzucił się na nas.Już mięlismy uciekać ,gdy nagle.Kruk zawrócił.Usiadł na krzewie i położył sie tak potulnie jak baranek.Po chwili już wiedziałam dla czego:
-Widzę ,że Huo nas dobrze pokierował.-powiedział Ekwador
-Tak,ale darujmy sobie pogaduszki. Przyszliście tu ,aby Amy wypełniła swoje przeznaczenie,a nie po to by rozmawiać.
-A czy ktoś mógłby mi powiedzieć jakie przeznaczenie!-krzyknęłam znudzona tymi tajemnicami.
-O tuż moja droga.Twoim przeznaczeniem jest odkryć nową moc.Dzięki niej nie będziesz się już lękała nie umarłych.Zyskasz moc zamieniania się w ducha.
-Co ?!Jakiego ducha?!
-Nie martw się Amy.Wszystko będzie dobrze.
-Taaaa...
-Dobrze chodźcie...-powiedział Bing
Wtedy weszłam do jakiegoś kręgu.Uniósł on mnie do góry po czym w całym moim ciele poczułam dziwny dreszcz.Z wnętrza wydobywało się dziwne światło.


Po chwili światło zgasło ,a ja nie czułam ,żeby się coś zmieniło.Wtedy Bing rzekł:
-Używaj tej mocy rozsądnie.
-A jak się jej w ogóle używa ?
-Dowiesz się w swoim czasie.
Wtedy Ekwador zawołał mnie żebyśmy wracali do domu,jednak przed tym Bing poprosił do siebie Ekwadora i szepnął:
-Pilnuj jej i naucz wszystkiego.
-Dobrze.
Wtedy Bing zniknął ,a my wróciliśmy do domu.


Kursor stworzono na profilki.pl