Doszły mnie słuchy że samica alfa...Sagiri potrzebuje płynnego srebra z
podziemnego labiryntu. Pobiegłem do niej. Dała mi fiolkę w której miałem
to srebro przynieść. Ruszyłem w poszukiwaniu wejścia. Ddy je znalazłem
zawahałem się
-Po raz kolejny zrobiła się chłodna atmosfera-powiedziałem do siebie patrząc na lodowe korytarze. Już po drugim zakręcie natknąłen się na niedźwiedzia polarnego. Wściekłem się bo dosłałem w pysk od niego. Nie opanowałem furi i zabiłem go. Wściekły i pod wpływem adrenaliny ruszyłem dalej. Skręcałem byle gdzie. Trafiłem na ślepy zaułek, ale i tak się nie zniechęciłem. Ruszyłem w stronę lodowej ściany i jak byk rozwaliłem ją. Błądziłem chyba z dwa dni. Po rozbiciu kolejnej ściany ujawniło mi się jezioro płynnego srebra. Wypełniłem fiolkę tym pierwiastkiem i ruszyłem w drogę powrotną po swych śladach. Gdy wyszedłem na chwilę znieruchomiałem bo zobaczyłem jak w moją stronę leci smok. To była Saphira, a na niej Mack który podwiózł mnie do Sagiri. Wręczyłem jej fiolkę.
-Po raz kolejny zrobiła się chłodna atmosfera-powiedziałem do siebie patrząc na lodowe korytarze. Już po drugim zakręcie natknąłen się na niedźwiedzia polarnego. Wściekłem się bo dosłałem w pysk od niego. Nie opanowałem furi i zabiłem go. Wściekły i pod wpływem adrenaliny ruszyłem dalej. Skręcałem byle gdzie. Trafiłem na ślepy zaułek, ale i tak się nie zniechęciłem. Ruszyłem w stronę lodowej ściany i jak byk rozwaliłem ją. Błądziłem chyba z dwa dni. Po rozbiciu kolejnej ściany ujawniło mi się jezioro płynnego srebra. Wypełniłem fiolkę tym pierwiastkiem i ruszyłem w drogę powrotną po swych śladach. Gdy wyszedłem na chwilę znieruchomiałem bo zobaczyłem jak w moją stronę leci smok. To była Saphira, a na niej Mack który podwiózł mnie do Sagiri. Wręczyłem jej fiolkę.