Strony

wtorek, 25 lutego 2014

Od Amy do Gabro

Było południe.Właśnie skończyłam polowanie.Ekwadora przy mnie nie było ,więc mogłam trochę dowiedzieć sie o innych.Wtedy wyczułam zapach jakiegoś basiora.Czułam też inne zapachy ,ale ten był najbliżej.
Poszłam więc za tym zapachem ,aż do jeziora życia.Wychyliłam pysk zza krzaka i ujrzałam dużego,potężnego basiora.Z tego co słyszałam myślałam ,że to Gabro.Zamieniłam się w ducha i podeszłam bliżej.Nie myliłam się,to był Gabro.Nagle usłyszałam głos:
-Kim jesteś i czego chcesz....?-odparł ponuro basior
Wtedy Gabro się odwrócił i spojrzał na mnie.Byłam zdziwiona.Rozejrzałam się dookoła ,ale nikogo tam nie było.Wtedy zdałam sobie sprawę ,że moja moc przestała działać,ale to było do przewidzenia ,bo przecież jeszcze nie umiem jej używać.
-Ja..?Ja jestem Amy...
-A ty to słyszałem o tobie...
-Taaaaa....Wiesz co ja chyba musze już iść...
-Czekaj...Co tu robisz i po co przyszłaś?-powiedział z powaga
-Przyszłam się ,się ....wykąpać...tak wykąpać...
Powiedziałam to jednak w takim tonie ,że nawet szczenie domyśliło by się ,że coś kręcę.
-Aha, wykąpać..
Nie chciałam dłużej go okłamywać,a po za tym nie umiałam dobrze kłamać...
-Dobra...Nie przyszłam tu ,aby się wykąpać.Nie znam zbyt wielu osób w tej watasze i chciałam kogoś poznać.Natknęłam się na ciebie.
-Musze jednak coś ci powiedzieć.Ja nie jest odpowiednim materiałem na towarzysza.Idź do Vane,może ona sie z tabą zaprzyjaźni.
-No weź....Nie możemy się chociaż zaprzyjaźnić?
Basior odwrócił się.Spojrzał na mnie nie przyjemnie...Widać było ,że chce ,aby my dać spokój.Stałam jednak nieruchomo ,a on znudzony moją postawą powiedział.
-Echhh.....Jeśli chcesz mieć przyjaciela , z którym wiecznie będziesz stała i patrzyła jak on pilnuje stada to proszę.
-A żebyś wiedział ,że chcę,a tak w ogóle to czym sie zajmujesz?
-Jestem wojownikiem..
-Ciekawe stanowisko.Powiesz mi o nim cos więcej?
-Jak muszę..
Wtedy udaliśmy się z Gabro ,aby on pokazał mi na czym polega jego stanowisko.
<Gabro?>