Zasnąłem pod drzewem. Nagle się budzę i widzę, że Flare ugryzła mój ogon. Na początku lekko pisnąłem, ale potem się ogarnąłem.
-Ty mała...
Flare uśmiechnęła się. Ale z niej łobuz...
-Skończyłam - powiedziała rozradowana
-Rozumiem. To choć teraz lot
Małą wzleciała w powietrze. Nawet dobrze jej poszło.. jak na małą.
Chwilę później rozłożyłem swoje czarne skrzydła i lekko podskoczyłem. Pokazałem małej jak latac prosto.
-Musisz wyczuć wiatr. Skoro jesteś mała łatwiej cię zdmuchnąć. staraj się kierować lot lekko w dół, żeby cie nie poderwało do góry. Na początku nie szarżuj za bardzo. Lec powoli i spokojnie. Musisz być pewna swoich ruchów. Spróbuj - poleciałem lekko do przodu
<Flare?>