(...)
- Mogłaby któraś z was iść i go poszukać? Martwię się bardzo o niego. Proszę. - powiedziała cicho Watiri, a ja się przeciągnęłam - Muszę szybko wrócić do dzieci, ale mała przebieżka nic złego mi nie zrobi. - stwierdziłam, uśmiechając się lekko. - Zostawiam ją w twoich łapach. - zwróciłam się do Szmaragd i wyszłam ze szpitala.
In'ei już na mnie czekał.
- To Co teraz? - zapytał.
- Chodźmy poszukać tego gryfa, o którym mówiła Watiri. - zakomenderowałam, po czym ruszyłam lekkim kłusem w stronę miejsca, gdzie In'ei znalazł wilczycę.
Szybko tam dotarliśmy i zaczęliśmy się rozglądać za Ashem.
Właściwie chwilę potem usłyszeliśmy trzepot wielkich skrzydeł.
- Kim jesteście? - spytał Ash, natychmiast po wylądowaniu - Gdzie Watiri?
- Jesteśmy mieszkańcami tych pięknych okolic. - odpowiedziałam z uśmiechem - Znaleźliśmy twoją towarzyszkę i zabraliśmy ją do naszego lekarza. - tu odwróciłam się do In'eia - Możesz zaprowadzić Asha do Watiri? - spytałam, a koń parsknął w odpowiedzi, gotowy do drogi.
- Bez urazy, ale nie ma kogoś szybszego niż koń? - zapytał cicho Ash.
- Bez urazy - przedrzeźnił go In'ei - ale nie ma kogoś szybszego od gryfa? - i wystrzelił pełnym galopem w stronę szpitala, a zaskoczony Ash tuż za nim.
Westchnęłam. Teraz została mi jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Wzniosłam się wysoko ponad drzewa i rozpoczęłam poszukiwania Saphiry i Zenita.
- Mogłaby któraś z was iść i go poszukać? Martwię się bardzo o niego. Proszę. - powiedziała cicho Watiri, a ja się przeciągnęłam - Muszę szybko wrócić do dzieci, ale mała przebieżka nic złego mi nie zrobi. - stwierdziłam, uśmiechając się lekko. - Zostawiam ją w twoich łapach. - zwróciłam się do Szmaragd i wyszłam ze szpitala.
In'ei już na mnie czekał.
- To Co teraz? - zapytał.
- Chodźmy poszukać tego gryfa, o którym mówiła Watiri. - zakomenderowałam, po czym ruszyłam lekkim kłusem w stronę miejsca, gdzie In'ei znalazł wilczycę.
Szybko tam dotarliśmy i zaczęliśmy się rozglądać za Ashem.
Właściwie chwilę potem usłyszeliśmy trzepot wielkich skrzydeł.
- Kim jesteście? - spytał Ash, natychmiast po wylądowaniu - Gdzie Watiri?
- Jesteśmy mieszkańcami tych pięknych okolic. - odpowiedziałam z uśmiechem - Znaleźliśmy twoją towarzyszkę i zabraliśmy ją do naszego lekarza. - tu odwróciłam się do In'eia - Możesz zaprowadzić Asha do Watiri? - spytałam, a koń parsknął w odpowiedzi, gotowy do drogi.
- Bez urazy, ale nie ma kogoś szybszego niż koń? - zapytał cicho Ash.
- Bez urazy - przedrzeźnił go In'ei - ale nie ma kogoś szybszego od gryfa? - i wystrzelił pełnym galopem w stronę szpitala, a zaskoczony Ash tuż za nim.
Westchnęłam. Teraz została mi jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Wzniosłam się wysoko ponad drzewa i rozpoczęłam poszukiwania Saphiry i Zenita.